Przewrotność, na którą (nie) mam wpływ(u)

Próbując odbudować swoje życie na nowo wiedziałam, że ten proces nie będzie linearny. Oczywiście, że byłam przygotowana na sinusoidalny przebieg sytuacji. Tak, mając coś w głowie, wiedząc coś teoretycznie, a zastosowanie tego w praktyce to drugie. Czuję gdzieś podświadomie ciążącą na mnie presję. Ciągłe oczekiwania jednej bądź drugiej osoby z zewnątrz. Być może to tylko moje przeczucia spowodowane narzuceniem przez samą siebie perfekcyjnego tępa zdrowienia.. Przez ostatni tydzień, dwa, miałam kryzys. Nie będę się rozdrabniać jak to odbiło się na mojej somatyce, ale przez moją głowę przebijały się nieustannie myśli krążące wokół decyzji zaniechania. Pójścia na ustępstwo. Pomimo tego udałam się, jak co tydzień do Pani Ady.. Wydarzyło się coś czego w życiu bym się nie spodziewała. Dane mi było porozmawiać z dziewczyną i jej rodziną, która wyszła ze szpitala spod sondy. Zostałam poproszona o słowa wsparcia z pozycji osoby, która sama po dziesięciu latach zgłosiła się po pomoc. Ze strachu. Ze świadomości, że przychodzi taki moment kiedy przyznajesz się przed samą sobą, że jednak ten magiczny dzień kiedy "będziesz gotowa" zacząć sama jeść chorując na anoreksję nie nadejdzie. Bez pomocy kogoś z zewnątrz, specjalisty nie ma opcji żeby bezpiecznie uwolnić się z obsesji głodowania. Bez ogródek rzecz ujmując. Myślę, że powiedziałam wszystko co sama chciałabym usłyszeć będąc w wieku tej dziewczyny. Szczerze wątpię (przepraszam Cię jeśli to jakimś cudem przeczytasz), że to do Ciebie dotarło, bo wiem po sobie, że na pewnym etapie choroby nic do Ciebie dociera.. Nawet jeśli jesteś somatycznie podleczona. Tak naprawdę wychodząc ze szpitala wiele, wiele lat temu staczałam się po mału. Znowu. Tylko ja nie miałam takiej pomocy po wyjściu z niego jaki Ty masz, droga koleżanko. Jeśli tylko zaufasz Pani Adzie będzie dobrze. Sama Ci to powtarzałam dlatego sama muszę (chcę?) stosować się do rad, które Ona mi udziela na moim etapie zdrowienia. Pisząc to myślę sobie "ale się wkopałam.. Co z moimi planami ucieczki..?" Nie będę ukrywać, że z uśmiechem na ustach próbuję wykonać recovery plan modyfikowany na bieżąco. Za długo zakorzeniałam sobie pewne schematy. Tym samym powinnam zdać sobie sprawę z tego, że wyprostowanie tego i samodzielne doprowadzenie ciała do harmonii także zajmie niemało czasu. Pamiętam jak parę miesięcy temu jednym z moich celów wychodzenia na prostą była chęć pomocy innym w przyszłości. Teraz, im dłużej się nad tym zastanawiam chyba dochodzę do wniosku, że jednak to kwestia, która wymaga głębszych rozważań. Może (raczej na pewno) nie jestem na odpowiednim etapie żeby brać takie opcje na poważnie. Jestem tak rozchwiana emocjonalnie, że próba podjęcia racjonalnych decyzji skończy się fiaskiem. Nie oszukujmy się, pomimo szczerych chęci pomocy przez jedną anorektyczkę drugiej anorektyczce zawsze to się skończy nakręcaniem się i "karmieniem choroby" przewrotnie rzecz ujmując. Dlaczego? Bo tu nie chodzi o jedzenie. To jak relacja jednego uzależnionego do drugiego. W pewnym momencie coś pęknie i jedna drugą będzie chciała ściągnąć na dół. Skąd u mnie ta pewność? Doświadczenie. Autopsja. Chociażby z ostatniego miesiąca. Cudownie zapowiadająca się przyjaźń skończyła się zanim się tak naprawdę zaczęła przez anorektyczną zazdrość. Zawiść.  Podłość? Nie chcę wnikać. Już nie. Polecam odcięcie się od wszelkich zaburzonych edkowiczek. Jedna od drugiej. Skierowanie się ku zdrowym ludziom. Tym, którzy byli z Tobą kiedy nie wkroczyło się w piekło edkowej obsesji. Albo poznanie całkiem nowych. To najlepsza opcja i ku tej będę dążyć w przyszłości. Ileż to ludzi do poznania! Jest tyle dziedzin i tematów, które nie są związane z kwestią odżywiania.. :)   

Zakotwiczenie w ramach

Im dłużej zastanawiałam się jak ująć w słowa ostatnie zdarzenia tym bardziej się waham czy świadoma publikacja moich wciąż cicho skrywanych marzeń przyniesie więcej dobrego niż złego. Od lat jak mantrę powtarzałam sobie, że kiedy wypędzę tego demona autodestrukcji z mojej głowy, który każe mi się głodzić znajdę sposób na to aby swój ból i swoistą drogę przez mękę wykorzystać w pozytywny sposób. [Tylko jak miałam być wiarygodna skoro nieustannie wracałam na ścieżkę autodestrukcji..? Skoro tak nienawidziłam i kochałam to równocześnie.. Z jednej strony czułam dumę „jak można tyle lat znosić te katusze i nie popaść w paranoję” (niedożywienie sprawia, że człowiek nie jest sobą. Czy tego chcesz czy nie organizmu nie oszukasz i pomimo tego, że tak bardzo starasz się dopiąć jakąś sprawę do końca, wykonać należycie zadaną pracę nie jesteś w stanie tego zrobić z czysto fizjologicznych kwestii tj.nieustanne poddenerwowanie, irytacja, lęk, strach przed sam nie wiesz czym! Obłęd i piekło na ziemi) a z drugiej strony wiedziałam, że jestem po prostu słabą jednostką poddającą się anoreksji.. Pomimo tej świadomości moje długoletnie zakotwiczenie w manii restrykcji żywieniowych działało jak najlepszy na świecie narkotyk, którego nie chciałam odstawić]. Cóż mam na myśli planując przekuć chorobę w coś.. dobrego? Za wcześnie by o tym mówić i zdradzać szczegóły, ale wiem, że nie chcę popaść w zapomnienie w sferze zaburzeń odżywiania, bo to za bardzo tabularyzowany temat. Nieustannie spychany na margines. Najbardziej wstydliwy i lekceważony, spłycany, niezrozumiany. Wierzę i trwam w postanowieniu odzyskania siebie, odrzucenia płaszczyka anoreksji, który iluzorycznie daje mi poczucie kontroli.. Zabiera wszystko i będę to powtarzać jak mantrę każdemu, kto ślepo wierzy, że nieustanne dążenie do perfekcji „w końcu się opłaci”. Rozczaruję Cię - ten moment nigdy nie nadejdzie. Anoreksja nigdy nie ma dość. Jestem wściekła na tego podłego demona! Przekuję ten gniew w ducha walki. Trwaj. Decyzja, Ania... 

Proces niejednostajnie przyspieszony

Decyzja. Ulegasz starym przyzwyczajeniom czy dajesz sobie szansę na spróbowanie czegoś nowego, czegoś być może bardziej satysfakcjonującego? I dla odmiany niedestrukcyjnego? Dla mnie proces wychodzenia z zaburzeń odżywiania to poddawanie siebie próbie. Udowadnianie samej sobie, że jestem w stanie sama przełamywać swoje utarte schematy działania. Spontaniczne wyciągnięcie ręki ku nowemu. Wkraczanie na ścieżki, na które nie dawałam sobie szansy wejść. Próba odpowiedzi na pytanie „co mi dała anoreksja?” W najgłębszych okresach nawrotu odpowiedziałabym, że poczucie kontroli, poczucie, że mam swoją sferę, która zależy tylko i wyłącznie ode mnie. W końcu to ja decyduję czy jem czy nie. Tylko czy tak jest naprawdę.. To nie ja decydowałam przez te wszystkie lata. To coś krzyczało, że nie powinnam, po co jeść skoro coraz większe poczucie lekkości przynosiło mi taką satysfakcję.. Staczałam się w otchłań letargu, zmęczenia, znużenia, rezygnacji, anhedonii.. Poddanie się wyniszczaniu dawało poczucie przynależności do pewnego stanu ducha. Chciałam mieć taką swoją przestrzeń, w której się zamykałam kiedy nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Z tym, że wydawało mi się, że ona dawała mi poczucie sukcesu, a tak naprawdę po mału zabierała mi wszystko. Z każdej sfery mojego życia. Dzień po dniu, a potem miesiąc po miesiącu. Z kolei one zamieniły się w lata. Długie lata przepełnione autodestrukcyjnymi nawykami. Uzależniającymi używkami splątanymi iluzją, która w pewnym momencie się ulotniła. Zamieniła się w bezdenną otchłań bólu i paniki. Strachu przed śmiercią, który dał początek decyzji.. 
Psychiczne rany są bardzo świeże. Właśnie wspominałam siebie sprzed półtora miesiąca. Czasu decyzji w obliczu śmierci. Nie sposób zapomnieć momentu kiedy lekarz ci mówi, że w każdym momencie może się stać tragedia.. Sama wątpiłam w to czy strach mnie na tyle nie sparaliżuje, że się poddam. Nie zrobiłam tego i jestem z siebie dumna, że rozpoczęłam walkę. Piszę teraz jako osoba w pełni świadoma wykonanej przez siebie pracy. Zrobiłam to dzięki swojej woli walki, swojemu samozaparciu i swojej sile. Dla mnie realnym tego wynikiem są liczby, które zmieniają się, ale nie przychodzą wśród radosnych okrzyków, są wręcz okupione bólem i potokiem łez.. Co nie zmienia faktu, że to życie, które mogłam stracić w mgnieniu oka. Dalej mogę.. Nie chcę osiadać na laurach i pławić się w samozachwycie. Mając na uwadze fakt, że moje badania u endokrynologa nie są zbyt dobre. Tylko przywracanie organizmu do stanu równowagi jest w stanie sprawić, że odzyskam zdrowie. Niemniej jednak konfrontacja z faktami wynikającymi ze świadomości tych cyferek jest dla mnie niewyobrażalnie bolesna. Wypieram chęć poznawania ich dogłębnie. Dlaczego nie motywuje mnie to do dalszej walki..? Przecież odżywiając się pokonuję anoreksję.. Tego chciałam i tego wciąż pragnę. To jest ta decyzja, którą odwlekałam latami. Wiem, że sama robiłabym na pół gwizdka, bo mój umysł płata mi figle nieustannie powtarzając „Już starczy. Stop! Po co się dalej męczyć”. Czynię na przekór, bo każda minuta jest znacząca. Przekonuje mnie to, że już zbyt wiele czasu spędziłam na dążeniu do ideału, którego nigdy sobie nie ustaliłam. Jak można nazwać celem najmniejszą, najlżejszą postać w lustrze, która w moim odczuciu zawsze była „za duża”. Nie widziałam różnicy między mną z wagą z dwójką z przodu, a wagą z trójką z przodu. Do czwórki nawet nie dopuściłam. Nadałam wartość rzeczom, które w ostatecznym rozrachunku nie stanowią żadnego znaczenia. I tego się muszę trzymać.. Można wierzyć lub nie, ale nigdy nie czułam się bardziej smutna, samotna, beznadziejna, za duża (!) niż w momencie kiedy „osiągnęłam” najniższe bmi w życiu (w okolicach dziesięciu).. a byłam przekonana, że to jest to co daje mi takie szczęście.. Ten karykaturalny wygląd pielęgnowany przez lata. Okupiony nieustanną restrykcją żywieniową. Próbuję teraz każdego dnia znaleźć tą ekstremalną adrenalinę jaką dawała mi głodowa ekstaza skutkująca coraz mniejszym, coraz bardziej wychudzonym ciałem. To proces, którego nie przyspieszę.. Jest on wykańczający, ale dający mi siłę, której nigdy wcześniej nie poczułam. To ta energia, która daje mi wiarę w siebie. Poczucie, że mogę zrobić wszystko o czym sobie zamarzę. Tylko w momencie kiedy pokonam wewnętrzne demony i wejdę na drogę życia bez anoreksji. Bez jej jakichkolwiek odłamów czy cieni..

Autorska kampania profilaktyczno-edukacyjna z zakresu ED

Opracowania przeze mnie kampania profilaktyczno-edukacyjna z zakresu szerzenia świadomości na temat zaburzeń odżywiania w mediach społecznościowych tj. Facebook, Instagram, YouTube, Twitter.

Cel kampanii 

Uświadomienie, że: 
  • do psychodietetyka zgłaszają się nie tylko zdrowe psychicznie osoby chcące rozpocząć zdrowo się odżywiać lub zmienić swoją masę ciała, ale także ludzie borykający się z zaburzeniami odżywiania jak np. anoreksja
  • proces rozpoczęcia wychodzenia z anoreksji wymaga podjęcia świadomej decyzji „chcę doprowadzić swoje ciało do harmonii, do normalnego zdrowego stanu”
  • wyjście z choroby wymaga współpracy z psychodietetykiem, lekarzem psychiatrą i psychoterapeutą. Psychodietetyk nie może współpracować z pacjentem, który nie jest w terapii, ponieważ psychodietetyk nie jest osobą posiadająca odpowiednich umiejętności, wykształcenia i uprawnienia do prowadzenia psychoterapii, a ta jest niezbędna podczas wychodzenia z anoreksji
  • doprowadzenie do prawidłowej masy ciała nie jest równoznaczne z wyjściem z choroby. Osoby cierpiące na anoreksję potrzebują długotrwałej współpracy ze specjalistami m.in. z psychodietetykiem w celu uniknięcia nawrotu choroby. Jest to wskazane przede wszystkim w sytuacji kiedy osoba zgłaszająca się o pomoc choruje długi okres czasu, tzn. ok. 5-10 lat. Nie jest to regułą, natomiast im dłuższy staż choroby tym większe prawdopodobieństwo ponownego pojawienia się objawów chorobowych. Warto być pod stałą kontrolą specjalistów, ponieważ w anoreksji znamienne są „niewinne początki” (np. pomijanie posiłków spowodowanych stresem czy rezygnowanie z określonych grup produktów żywnościowych) kończące się nawrotem zaburzenia. 
Facebook

Trzy posty tygodniowo
Poniedziałek, środa, sobota 

Poniedziałek – motywujący post. Nowy tydzień, nowe szanse, nowe życie. Każdy powód, a szczególnie nowy tydzień (poniedziałek, który jest jego początkiem) jest dobry żeby wstać rano z pozytywnym nastawieniem i powiedzieć sobie: „Dzisiaj jest początek nowego tygodnia. Nieważne co było wczoraj, dzisiaj wstaję z dobrą energią i zrobię wszystko co w mojej mocy żeby było coraz lepiej. Progres to podstawa”. 

Środa – dzień, w którym publikowane będą treści podtrzymujące proces zdrowienia tzn. dlaczego tak ważna jest determinacja, co jest pomocne podczas wychodzenia z choroby. Jednym rodzajem wpisów mogą być zdjęcia pożywienia zawierające w sobie takie składniki odżywcze, które pozytywnie wpływają na nasze zdrowie, samopoczucie, układ nerwowy itd. Za pomocą takiego działania łatwiej jest zmotywować się do jedzenia np. jogurtu naturalnego kiedy wiesz, że dzięki temu m.in. odbudowujesz swoje kości (osoby z anoreksją często mają osteopenię lub osteoporozę). 

Sobota – dzień, w którym będą publikowane treści, które przypominają po co osoba z zaburzeniami odżywiania trwa w postanowieniu powrotu do zdrowia i życia. Próba odnalezienia własnych pasji, hobby, poznawanie nowych ludzi lub odbudowanie znajomości, które się zaniedbało przez chorobę. 

Facebook – Pierwszy post to wstęp, przedstawienie się przez osobę prowadzącą media społecznościowe. Wiarygodne jest prowadzenie kanałów w social media przez osobę, która wyszła z zaburzeń jedzenia lub jest w trakcie leczenia, ponieważ taka osoba najlepiej wie jak dotrzeć do ludzi, którzy mają problem z odżywianiem. Ukazuje problemy, trudności i bariery, które musi pokonać na drodze do wyzdrowienia, która jest pełna chwil zwątpienia i frustracji spowodowanej faktem, iż tego typu zaburzenia posiadają cechy uzależnienia, z którym trudno skończyć. 

Zatem wstęp prezentuje się następująco: 

Do gabinetu psychodietetyka oprócz osób chcących zacząć zdrowo się odżywiać lub w racjonalny sposób zmienić swoją masę ciała zgłaszają się również osoby borykające się z zaburzeniami odżywiania tj. anoreksja. 

Jestem osobą chorującą na anoreksje od 2007 roku. Muszę przyznać, że pomimo szczerych chęci wszelkie próby uwolnienia się od obsesji niejedzenia kończyły się niepowodzeniem. Zawsze w pewnym momencie wracałam do wypracowanych mechanizmów „radzenia sobie” z problemami tzn. mówiąc wprost - do skrajnego głodowania. Zaburzenia odżywiania, nie tylko anoreksja, wszelkie inne jej odmiany czy też skrajności w drugą stronę charakteryzują się tym, że jedzenie stanowi pewną formę regulacji emocji. W przypadku anoreksji – ucieka się w głodówki, w przypadku problemu otyłości – ucieka się w zajadanie różnego rodzaju emocji czy też stresu. 

Chciałam i chcę wyzdrowieć pod opieką specjalistów, ponieważ po tak długim okresie choroby wiem, że sama sobie nie poradzę. Nie uważam tego za objaw słabości, wręcz przeciwnie. W związku z tym chciałabym już na początku zaapelować do wszystkich, którzy podejrzewają u siebie problem z jedzeniem aby nie wstydzili się tego tak poważnego problemu okrytego tabu. Po to są specjaliści, poradnie i gabinety psychodietetyków aby z nich korzystać. 

Po pomoc zgłosiłam się w stanie skrajnego niedożywienia (które tak naprawdę klasyfikowało się do odżywiania przez sondę pokarmowa) i świadomie rozpoczęłam walkę z chorobą, która wymknęła mi się spod kontroli. Wiedziałam, że niestety nie mogę sobie ufać, bo anoreksja za mocno zakorzeniła się w moim umyśle. W związku z tym, że moje próby wyjścia z choroby na własną rękę zawsze kończyły się nawrotami, a każdy kolejny był coraz bardziej zagrażający życiu jako osoba posiadająca sporą świadomość powagi sytuacji i śmiertelnego niebezpieczeństwa wynikającego ze skrajnego niedożywienia postanowiłam skorzystać z pomocy specjalistów m.in psychodietetyka i coacha ICI - Pani X z X-Centrum Kontroli Wagi. 

Niemniej jednak chciałabym zaznaczyć, iż fakt, że ja rozpoczęłam prawdziwą walkę z chorobą w momencie gdy mój wskaźnik masy ciała spadł do 10 BMI nie oznacza, że ktoś posiadający normalną masę ciała powinien czekać na „odpowiedni moment”, bo przecież „w sumie to nie jest aż tak ze mną źle” lub „nie jestem aż tak chudy/a”. 

Z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że ten moment nigdy nie nadejdzie, bo tym m.in charakteryzuje się anoreksja. Nigdy nie jesteś wystarczająco chory/a czy wystarczająco chudy/a. Zawsze znajdziesz niezliczoną ilość wymówek aby nie rozpocząć leczenia. Sama za długo zwlekałam i bardzo tego żałuję. Mimo wszystko myślę, że tak musiało się stać. Musiałam otrzeć się o śmierć żeby zdać sobie sprawę, że to jest ten moment, że drugiej szansy mogę już nie dożyć. Wiem, że wszystko w moich rękach i wierzę, że z pomocą poradzę sobie z chorobą. 

Zdaję sobie sprawę z tego, że nikt za mnie nie wykona tej pracy. Najważniejsza jest decyzja i chęć otrzymania pomocy. Niestety najczęściej jest tak, że osoby chore na anoreksję same nie chcą się leczyć. Są do tego przymuszane (drogą sądową umieszczone w szpitalu) lub dzieje się to w momencie niezależnym od nich tj. w sytuacji gdy zemdleją na ulicy i zabierze je karetka pogotowia. Należy zdać sobie sprawę z tego, że w anoreksji w każdym momencie może dojść do tragedii wynikającej ze skrajnego niedożywienia tj. niewydolność wielonarządowa. Zdaję sobie sprawę z tego, że z tak długim stażem chorowania sukcesywne wyleczenie anoreksji jest możliwe przy pomocy specjalistów składających się z lekarza psychiatry, psychoterapeuty oraz psychodietetyka. Próba wyjścia z anoreksji na własną rękę najczęściej kończy się np. „przerwaniem leczenia w połowie”. Mówię o tym, bo sama to przerabiałam podejmując próbę wyjścia z choroby, „samouzdrowienia”. Za jednym z przykładów mogę uznać etap, podczas którego wystraszyłam się tego, że moje ciało zaczyna się gwałtownie zmieniać pod wpływem racjonalnego odżywiania się. Występowało zatrzymanie się wody w organizmie, puchnięcie i wiele innych objawów dochodzenia do zdrowia mojego wychudzonego ciała. Istnieje wiele symptomów, które wskazują na to, że po mału wychodzi się z choroby. Warto o tym rozmawiać i uświadamiać samą siebie i ludzi wokół ze stopnia skomplikowania tego zaburzenia. 

Wiara w to, że „dam radę, chce być w końcu zdrowa” jest bardzo ważna i bardzo pomocne na początku drogi, ale najczęściej nie jest wystarczająca w dalszych etapach, ponieważ anoreksję charakteryzują silne mechanizmy działające jak uzależnienie. Uzależnienie od niejedzenia, wypracowanych schematów działania, rygorów, nakazów i zakazów, które bardzo trudno zmienić, ponieważ to one przez lata stanowiły formę obronną przed rozmaitymi trudnościami życia codziennego. Dlatego właśnie tak ważna jest współpraca osoby chorej na anoreksję z psychoterapeutą, który pomoże wypracować nowe, zdrowe mechanizmy radzenia sobie z problemami. Psychodietetyk natomiast pomoże uporządkować sferę odżywiania. Dzięki profesjonalnej pomocy wyjście z anoreksji będzie prowadzone powoli, w tempie dostosowanym do chorego. Zbyt gwałtowne działania oprócz somatycznych powikłań mogą spowodować przerodzenie się anoreksji w inne zaburzenie odżywiania. Dlatego aby tego uniknąć i doprowadzić ciało do harmonii tak ważna jest pomocy specjalisty psychodietetyka. 

Wychodzenie z anoreksji to długi proces, o którym będę mówić aby oswoić się i zaakceptować zmiany jakie zachodzą i będą zachodzić w moim ciele. Tym samym chciałabym pomóc wszystkim, którzy przechodzą przez ten sam trudny, żmudny i okupiony wieloma łzami proces. Nie bójmy się do tego przyznać! Wychodzenie ze swoich stref komfortu, do których należą wszelkie uzależnienia wymaga ogromnej determinacji i ducha walki. 

Jednakże jeszcze raz chciałabym zaznaczyć, że pierwszym, myślę, że jednym z najważniejszych kroków ku wyjściu z choroby jest świadoma decyzja, współpraca ze specjalistami i konsekwencja w działaniu. To doprowadzi do odbudowy ciała i duszy. Dzięki kontroli specjalisty z zewnątrz wytrwanie w postanowieniu wyjścia z choroby stanie się jak najbardziej wykonalne. 

Instagram 

W poniedziałek, środę i sobotę będą publikowane te treści co na Facebooku tylko w formie obrazków. Proponuję pisać odręcznie lub zrobić kolaż ze zdjęć, (obie formy na zwykłej, białej kartce papieru) następnie wykonać zdjęcie i wstawić na Instagram. To dość innowacyjny pomysł, bo jednak większość obrazków wrzucanych na tą platformę jest komputerowych, wykonanych w programach graficznych, natomiast często są to po prostu powielane obrazki znalezione w Internecie. 

YouTube 

Nagrywanie ok. 15 minutowych video i zamieszczanie ich na platformie 

Tematy: 

  • Czy anorektyczka może współpracować z psychodietetyczką nie będąc pod opieką psychiatry i psychoterapeuty?
  • Jak często psychodietetyk powinien prosić osobę chorą na anoreksję o wykonanie badań kontrolnych tj. badanie morfologiczne krwi, badanie tarczycy i serca oraz gęstości kości?
  • Na jakim etapie choroby zgłaszają się do Pani osoby borykające się z anoreksją?
  • Czy uważa Pani, że każdego da się wyleczyć dzięki odpowiedniej motywacji i diecie?
  • Dlaczego tak ważna jest kontrola masy ciała przy wychodzeniu z anoreksji?
  • Czy jeśli osoba borykająca się z anoreksją nie chce znać swojej masy ciała podczas kontroli wagi to czy jest potrzeba, aby znała dokładną liczbę? Czy wystarczy tylko znajomość tej liczby osoby, która dokonuje pomiaru (specjalisty np. psychodietetyka)?
  • Czy ważna jest konfrontacja ze swoją masą ciała osoby wychodzącej z anoreksji w sytuacji kiedy przyrost wagi potęguje lęk przed jedzeniem i może w konsekwencji spowodować regres lub zastój w procesie zdrowienia?
  • Czy jeśli osoba chora na anoreksję udaje się do psychodietetyka to zajmuje się z nim tylko kwestią somatyczną (tj. omawia analizę składu ciała i daje zalecenia dietetyczne)? Gdzie należy postawić granicę?
  • Jakimi kwestiami zajmuje się psychodietetyk a jakimi psychoterapeuta współpracujący z anorektyczką?
  • Jak często powinno się kontrolować wagę wychodząc z anoreksji? Twitter W związku z tym, że wpisy umieszczanie na Twitterze muszą się zmieścić w limicie 280 znaków (takie ograniczenie nakłada ten serwis) warto w nich ograniczyć się do wklejenia adresu URL do filmiku na YouTube oraz krótkiego opisu czego on dotyczy. Nie ma sensu się rozpisywać (nie ma nawet na to miejsca). Lepiej po prostu kliknąć w link i obejrzeć materiał traktujący na dane zagadnienie z zakresu zaburzeń odżywiania.
Twitter

W związku z tym, że wpisy umieszczanie na platformie mikroblogowej Twitter muszą zmieścić się w limicie 280 znaków (takie ograniczenie nakłada ten serwis) warto zamieścić jedynie adres URL do filmiku na YouTube oraz krótkiego opisu czego on dotyczy. Nie ma sensu się rozpisywać (nawet nie ma na to miejsca). Lepiej po prostu kliknąć w link i obejrzeć materiał podejmujący dane zagadnienie z zakresu zaburzeń odżywiania. 



Atak znamiennych oszustw

Kiedy próbuję nakreślić obraz borykającej się z zaburzeniami odżywiania osoby to bez zastanowienia przybieram ją w postać zdrajcy, manipulatora, oszusta, krętacza. Bezlitośnie kłamliwego stworzenia kierowanego zabójczym instynktem samozagłady. Nie jestem wyjątkiem. Zaciskałam zęby i przez pierwsze tygodnie leczenia przybrałam maskę wojowniczki. Jak robot przygotowywałam swoje skrzętnie rozpisane paliwo. Potem poczułam się owładnięta rygorem Kogoś z zewnątrz. Pomyślałam - jak to, straciłam jedyny obszar kontroli w swoim życiu? O nie, ja im pokażę.. Zmodyfikuję (czyt.obetnę ilość spożywanych pokarmów) sobie nieco ten jadłospis. Tylko troszkę. Nikt nie zauważy, że jem kilka, czy tam kilkanaście.. ee, kilkadziesiąt łyżek mniej. Jak raz ominę posiłek to przecież nic się nie stanie.. Nie jestem wyjątkiem. Powtarzam po raz kolejny. Trzeba przyznać wprost. Bez ogródek. Anoreksja zrobi wszystko żeby Cię unicestwić. Znów zaczyna od małych kroków. Tak jak na początku. Najpierw jesz zdrowo, potem eliminujesz słodycze, tłuszcze.. Z czasem może przechodzisz  na tzw.czystą miskę albo stosujesz najzdrowszą dietę świata. Hm, a może weganizm? U mnie to zawsze kończyło się na „jak najmniej”. Nieważne co. Najważniejsze żeby moje restrykcje osiągały perfekcję tzn.moje myślenie polegało na schemacie, znów powtórzę: „im mniej tym lepiej”. To była moja filozofia. Pokażę, że da się przeżyć na garstce rodzynek. Egzystencja stłumiona mgłą przeszywającego bólu wszelkich części ciała. Co z tego, ważne, że miałam swój haj.. Ekstaza śmierci. Mój organizm zjadał się dzień po dniu. Zatrzymałam to, bo zapragnęłam poczuć w końcu coś innego. Przestać być nieustannie zmęczoną cierpiętnicą, która odczuwała autodestrukcyjną przyjemność z samotorturowania się. Stało się inaczej niż tego przypuszczałam.. W momencie lepszego samopoczucia zniknęły moja tak intensywne, uwielbiane masochistyczne bóle.  Czułam się lepiej fizycznie.. Psychicznie! Dość, a co z moimi stanami lękowymi, moimi atakami złości,  nieustannym zdenerwowaniem? Poczułam pustkę. Dobrą, przyjemną melancholię. Przyszła konfrontacja z innymi problemami, których przez lat tak bardzo się obawiałam.. Byłam przerażona wizją wzięcia odpowiedzialności za swoje życie, za swoje czyny, za swoje wszech pojęte postępowanie. 

Dostaje szansę i możliwości. Jestem wdzięczna, ale towarzyszy mi nieustanny strach przed nieznanym. Przed odkryciem zdrowej strony mojej osobowości. Z odnalezieniem rzeczywistości niekreowanej przez irracjonalne wizje spełnienia ofiary. Tożsamość męczennika burzy moją spontaniczną stronę. Zdrowe odcienie mojego jestestwa niesplątanego widmem śmierci...

Anglojęzyczne motywacyjno-uświadamiające artykuły

(kliknij na tytuł aby przejść do artykułu. Jeśli link nie działa/wygasł to napisz do mnie na @ to prześlę tekst w wersji pdf)


01. What does someone with eating disorder look like? 
(jenniferrollin.com)


02. 8 things you need to let go of the recover from your eating disorder 
(recoverywarriors.com)


03. Can I maintain long-term recovery from an eating disorder after suffering relapses? (eatingdisorderhope.com)


04. 13 lies about eating disorders that almost stopped me from reaching recovery 
(elitedaily.com/wellness)



05. Confessions of a recovering perfectionist
(eatingdisordersblogs.com)



06. What eating disorder recovery actually looks like
(themighty.com)

07. To the person with an eating disorder who feels like giving up on recovery
You deserve a full life
(huffingtonpost.com)


08. How to catch a relapse before it happens  (recoverywarriors.com)



09. Defining recovery: Life after an eating disorder
 (edbites.com)



10. Creating a relapse prevention plan in eating disorder recovery
 (huffingtonpost.com)



11. Reality of ed
(reclaiming-emily.tumblr.com)



12. What recovery means to me 
(medainc.org)

13. 280 reasons to recover (ehealthforum.com)

14. 11 reasons why recovery is worth it
(proud2bme.org)

15. The pros and cons of using instagram in recovery
(recoverywarriors.com)

16. Not being the thinnest any more - how to adjust
Coping with a changing body in recovery from anorexia (psychologytoday.com)

17. Feel good about your eating and your weight
(psychologytoday.com)



18. Relapse warning signs
(mirror-mirror.org)


19. What anorexics really feel about food liking food but not wanting it may be 
at the heart of anorexia
(psychologytoday.com/blog/hunger-artist)



20. How to help someone with an eating disorder. Thoughts on doing more good than harm 
when someone you care about is ill
(psychologytoday.com/blog/hunger-artist)


21. The road long past recovery… called life? Making short-term rules to be freer in the long term
(psychologytoday.com/blog/hunger-artist)



22. Why control won’t bring you happiness recovery from anorexia starts by taking control, 
but can end stronger still
(psychologytoday.com/blog/hunger-artist)



23. Taking, losing, and letting go of control in anorexia
 (psychologytoday.com/blog/hunger-artist)

24. Recovering from anorexia: how and why to start
How to help your understanding of your illness lead to active recovery
(psychologytoday.com/blog/hunger-artist)

25. Recovery from anorexia: Why the rules do apply to you
Anorexia and the illusion of individualism
(psychologytoday.com/blog/hunger-artist)

26. Eating Disorders in the Online World
The dangerous trend of ‘thinspirational’ web content.
(psychologytoday.com/blog/hunger-artist)

27. Not leaving recovery 'Til It's too late
One more reason not to defer making changes
(psychologytoday.com/blog/hunger-artist)


28. Wasting time: symptom and enemy of anorexia
 (psychologytoday.com/blog/hunger-artist)

29. What's the difference between being fussy and having an eating disorder?
(psychologytoday.com/blog/hunger-artist)


30. Where next after anorexia: death, recovery, or another eating disorder?
(psychologytoday.com/blog/hunger-artist)


31. Fully recovered, but not quite: the long post-anorexic road
(psychologytoday.com/blog/hunger-artist)


32. How to reunite work and life after anorexia
(psychologytoday.com/blog/hunger-artist)


33. The physical effects of weight gain after starvation
(psychologytoday.com/blog/hunger-artist)


34. Is 100% recovery from an eating disorder possible?
(psychologytoday.com/blog/hunger-artist)

35. Five anorexia myths exploded
(psychologytoday.com/blog/hunger-artist)


36. What recovery means to me
(medainc.org)

37. Research shows how brain can override hunger in eating disorders 
(eatingdisorderhope.com)

38. Dealing with grief in eating disorder recovery
(eatingdisorderhope.com)

39. Why I don't like the word ‘recovery’ as someone with an eating disorder
 (themighty.com)


40. The conversations that remind me the ghosts of my eating disorder haven't died
(themighty.com)


41. When an eating disorder is triggered by trauma
(themighty.com)



42. What it's like hearing 'disordered eating talk' when you live with an eating disorder
(themighty.com)


43. Learning the language of eating disorder recovery
(themighty.com)

44. Do you aspire to recover from your eating disorder?
(aspire-network.blogspot.com)

45. 11 things I wish my friends and family understood about my eating disorder
(themighty.com)

46. What's wrong with how we talk about eating disorders in the media and in ED communities - part 1 (scienceofeds.org)

47. What's wrong with how we talk about eating disorders in the media and in ED communities - part 2 (scienceofeds.org)

48. Factors associated with recovery from anorexia nervosa (scienceofeds.org)


49. What's the point of bingeing and purging? And why can't you just stop? (scienceofeds.org)

50. Rigid food rules in eating disorders: is perfectionis to blame? (scienceofeds.org)

51. In anorexia, separating mind from body is impossible
Mental illnesses don't exist separate from the body. (psychologytoday.com)

52. Escaping from Anorexia. What makes someone with anorexia start eating again? (psychologytoday.com)

53. Escaping from anorexia, Part II. Q&A on what makes eating seem impossible for anorexics
(psychologytoday.com)

54. Evolution and Anorexia Nervosa. Biochemical insights into self-starvation (psychologytoday.com)

55. Can eating disorders be contagious? (scienceofeds.org)

56. How do anorexia nervosa patients define recovery and engage in treatment? The need for individualized treatment (scienceofeds.org)

57. What are you re-covering? Critical coversations about eating disorder recovery (scienceofeds.org)

58. Unpacking eating disorder recovery part 1: The recovery model (scienceofeds.org)

59. Unpacking recovery part 2: The multiple facets of recovery (scienceofeds.org)

60. Unpacking recovert part 3: Can patients image recovery? (scienceofeds.org)


61. Unpacking recovery part 4: Are we all on the same page? (scienceofeds.org)

62. Unpacking recovery part 5: Clinical recovery without a clinic? (scienceofeds.org)

63. Narrative therapy and eating disorders: help or hype? (scienceofeds.org)

64. Asking the impossible? Eating disorder recovery in context (scienceofeds.org)



65. I asked, “Are you in recovery right now? Why or why not?” Here's what you answered (and more): exploring seds reader's experiences (scienceofeds.org)

66. “Our results are unexpected, so the participants must have been in denial”: exploring a worrying trend in eating disorders research (scienceofeds.org)

67. Calorie restriction, anorexia nervosa, and memory gaps (scienceofeds.org)



68. What are you re-covering? Critical conversations about eating disorder recovery (scienceofeds.org)


69. Beyond simple solutions: the need for complex ideas in anorexia nervosa (scienceofeds.org)

70. What causes someone to develop an eating disorder? (psychologytoday.com)

71. Two Psychiatrists Weigh in on Netflix’s 'To the Bone' (psychologytoday.com)

72. Chilled...To The Bone. An eating disorder therapist's take on this highly publicized new movie (psychologytoday.com)

73. Will "To the Bone" Trigger Eating Disorders? Why this new controversial Netflix film has mental health professionals worried (psychologytoday.com)

74. An App for Recovery from Anorexia Baby steps towards a new way of helping full recovery happen (psychologytoday.com)

75. Anorexia Recovery: Why is it that treatment seems to serve my eating disorder better than it serves my recovery? (tabithafarrar.com)

76. Eating disorders: 'I lay awake at night and miss my anorexia' (telegraph.co.uk)

77. The Eating Disorder No One Ever Talks About - "Chewing and spitting" (refinery29.com)

78. Chewing and spitting: a neglected symptom in eating disorders? (scienceofeds.org)

79. Your body’s response to chewing & spitting: the role of ghrelin and obestatin – science of eating disorders (scienceofeds.org)



80. An aside: anorexia will not finish with me (lizzieporter.wordpress.com)

81. No eating disorder movie is helpful (youvegotpotential.wordpress.com)

82. Finding Recovery Motivation - Scrapping the Anorexia Identity (tabithafarrar.com)

83. Can you separate your triggers from your eating disorder? (tabithafarrar.com)

84. How ex-sufferers can help the eating disorder community (tabithafarrar.com)

Metamorfozy ciał


Zmiany w ciele wynikające z przywracania normalnej masy ciała przez osobę wychodzącą z anoreksji są widoczne i niezbędne. Najczęściej pierwszym etapem na drodze ku zdrowia jest przybranie masy ciała (ale nie zawsze, bo przypominam, że anoreksja to nie tylko wychudzone kobiety/mężczyźni. Choroba zaczyna się znacznie wcześniej). To konieczne, aby przywrócić prawidłowe funkcje organizmu. W końcu ludzki organizm czerpie energię ze spalania glukozy, która zawarta jest w pożywieniu, a gdy jej nie dostarczamy zaczyna ją pobierać z zapasów, a następnie z narządów wewnętrznych prowadząc do wyniszczenia organizmu (tj. zaniki mięśniowe, kości, nieprawidłowości w układzie krążenia, których spektrum obejmuje zmiany strukturalne serca np. płyn w osierdziu itd.) Tutaj klik tabela przedstawiająca przyczyny śmierci spowodowane zaburzeniami odżywiania, głównie anoreksją.

Pomimo tego, że osoba chorująca na anoreksję zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa wynikającego z utrzymywania skrajnie niskiej wagi trudno jej zaakceptować ten fakt dlatego przywracanie normalnej masy ciała jest trudnym, bardzo frustrującym procesem wymagającym wiele samozaparcia, cierpliwości i konsekwencji.

Natomiast mentalny proces wychodzenia z anoreksji to już długotrwały proces wymagający  najczęściej znacznie więcej czasu niż fizyczna transformacja. Niemniej przygotowałam kilka metamorfoz ciał, które znalazłam na Instagramie, na którym to środowisko „ed recovery” i od wielu lat popularne. Szczególnie za granicą dlatego posłużę się przykładami z USA, ale znajdą się także wśród nich „recovery warriors” z Europy. 

Niżej przedstawiam zatem kilka takich metamorfoz. Od razu powtórzę, że zaburzenia odżywiania to nie zawsze wygłodzone ciało. To bardzo ważne, bo przez to, że anoreksja jest kojarzona tylko i wyłącznie ze skrajnym wychudzeniem wiele osób zmagających się z jedzeniem nie zgłasza się po pomoc myśląc, że „nie jest wystarczająco chudym/chudą”, „nie wygląda na anorektyka/anorektyczkę” aby przyznać się przed kimś, że ma problem.

Wygłodzone ciało jest konsekwencją działań dyktowanych przez chorobę przez znaczną część czasu. To proces, którego się nie kontroluje. Zmiany chemiczne zachodzące w mózgu sprawiają, że nie myśli się logicznie i podąża się za destrukcyjnymi podszeptami choroby. Pogłębiający się strach i lęk przed jedzeniem powoduje, że osoba zawładnięta anoreksją odmawia sobie jedzenia i poddaje się silnemu uzależnieniu głodowania. Odpowiednie leczenie, terapia, pomoc i wsparcie specjalistów oraz chęci do zmiany pozwalają wyzdrowieć, czego dowodem są poniższe zdjęcia.

Chciałabym poruszyć tutaj kwestię, która automatycznie mi się nasuwa kiedy przeglądam tego typu zdjęcia czy filmy dot. metamorfoz w anoreksji. Osoby, które wybierają życie, wychodzenie z anoreksji muszą wręcz sukcesywnie dążyć  do zmiany sposobu myślenia tzw. rewire brain (klik tu, aby poszerzyć wiedzę na ten temat). Zmienić myślenie pt "chude-lepsze". Sprawić by takie przemiany nie miały większego wpływu na to czy je się mniej czy więcej, czy ćwiczy się mniej czy więcej. (Mechanizm anoreksji po zobaczeniu tzw. zapalników chorobowych w postaci "chudszych osób"). Pamiętam, że jak ja byłam nastolatką, oglądałam tego typu filmy czy zdjęcia w celu utwierdzenia się w przekonaniu, że "nie jestem najbardziej chora i zafiksowana na odchudzanie. Wraz z biegiem czasu, wraz przekroczeniem 25 roku życia szczególnie, co raz bardziej staram się nie zważać na to, co kto mówi o moim wyglądzie czy wadze czy co kto może o mnie pomyśleć. Zauważam jak bardzo ten chorobowy egocentryzm jest.. narcystycznie pusty, bezwartościowy i żałosny. Trzeba do tego dojrzeć. Co więcej, coraz częściej także odnoszę wrażenie, że większość dziewczyn opowiadających o swoich zaburzeniach odżywiania chełpi się nimi oraz uważa za ich atrybut czy wyróżnik, powód do dumy. Generalnie odradzam oglądanie przez podatne na tego typu „chorobowe motywatory” osoby. Poznaj siebie. Jeśli wiesz, że tego typu materiały wywołują lęk, nakręcają chorobę, sprawiają, że wracasz do autodestrukcyjnych zachowań - przestań. Odetnij się. Ten wpis powstał po to aby ukazać to, że pomimo bardzo wysokiej śmiertelności zaburzeń odżywiania - wyjście z nich jest jak najbardziej możliwe. Ten tekst ma dawać nadzieję w chwilach zwątpienia, ale tak jak wszelkie treści dostępne w Internecie - nie są dla każdego i należy zdawać sobie z tego sprawę.

Źródło: @AmalieLee
Klik na miniaturkę aby powiększyć

Źródło: @BrittanyBurgunder
Klik na miniaturkę aby powiększyć

Źródło: @CreatingClaire.
Aktualna nazwa @Clairemercer_
Klik na miniaturkę aby powiększyć

Źródło: @ElleTayla
Klik na miniaturkę aby powiększyć

Źródło: @Foxxyrecovery
Aktualna nazwa nieznana
Klik na miniaturkę aby powiększyć


Źródło: @Prosperoushealthylife
Klik na miniaturkę aby powiększyć

Źródło: @Havetorecover
Aktualna nazwa @Chiaravive
Klik na miniaturkę aby powiększyć


Źródło: @Proteinologist
Aktualna nazwa nieznana
Klik na miniaturkę aby powiększyć

Źródło: @Jodie_eats_to_live
Klik na miniaturkę aby powiększyć

Źródło: @Gemswalker
Klik na miniaturkę aby powiększyć

Źródło: @Pillanthelaus
Klik na miniaturkę aby powiększyć

Źródło: @Recovery.chii
Aktualna nazwa @Living.chii
 Klik na miniaturkę aby powiększyć 

Źródło: @Helenasmia
Klik na miniaturkę aby powiększyć

Źródło: @Tinyrecovery
 Klik na miniaturkę 
aby powiększyć

Nasze polskie💪

Źródło: @Tektonika_ciala
Klik na miniaturkę aby powiększyć

Konieczne jest zaznaczenie, że zwiększenie masy ciała nie oznacza wyzdrowienia i mentalnej przemiany. Ta wymaga codziennej walki, czasu, determinacji i wiary w to, że jest się w stanie pokonywać ciągłe podszepty choroby. Czy da się je skutecznie wygłuszyć? Myślę, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. To zależy od wielu czynników tj. długość trwania choroby, własna silna wola walki i chęć zmiany (powtarzam to, bo to jest bardzo istotne) swojego życia i porzucenia starego, chorobowego stylu życia przepełnionego autodestrukcyjnymi nawykami. Przedefiniowanie swoich priorytetów, wartości oraz odpowiedzi sobie na szereg pytań: "Jak długo chcę igrać ze śmiercią?" bo warto uświadomić sobie, że nieleczone zaburzenia jedzenia prowadzą do śmierci. Organizmu się nie oszuka. Jeśli osoba z zaburzeniami odżywiania nie zdecyduje się podjąć walki czeka ją dłuższa lub krótsza droga do.. grobu. Nie będę bawić się w delikatne słówka po tak długim stażu choroby. Zatem trzymam kciuki za wszystkich, którzy zmagają się z zaburzeniami odżywiania. Nie chcemy tak "żyć", prawda? Mamy tylko jedno życie, hej :) Nie róbmy sobie z niego piekła!
  

Przybranie uśmiechu pozorności

Od lat zastanawiałam się nad zjawiskiem tzw ruchu recovery tj.zdrowienia z zaburzeń odżywiania na portalu społecznościowym jakim jest Instagram. Zjawisku sukcesywnego dążenia do zdrowia. Tylko czy zdrowieniem można nazwać wrzucanie każdego (niemalże) posiłku, obsesyjnego patrzenia sobie w talerz i czekanie na poklask ze strony drugiej zdrowiejącej (miejmy nadzieję) osoby? Czy to nie nakręca choroby? Wywyższa jedzenie, nadaje mu status nadwartościowy? Temat rzeka, do którego zapewne wrócę.. W tej sytuacji wciąż problemem jest ciągła koncentracja na posiłkach i nietraktowanie go jako paliwa tylko.. na przykład w kategorii regulacji emocji. W moim przypadku odmawianie sobie posiłków miało na celu wywołanie we mnie silnych, intensywnych emocji w postaci bólu głodowego. Potem chciałam go tylko poczuć kiedy nic innego nie sprawiało mi radości. Pogrążyć się w haju bólu i rozpaczy. Nad sobą, nad życiem, nad tym jak bardzo nie jest tak jak chcę. Poczucie lekkości, ciągłego ssania w żołądku pozwalało oderwać się od rzeczywistości i trudności dnia codziennego. Efektem ubocznym stało się skrajne wycieńczenie organizmu. Na szczęście do odbudowania. Odżywianie to dla mnie oswajanie się z nowym i nieznanym. Kiedy nie czuję głodu pojawia się.. pustka. Kiedy przelewam te słowa na papier uświadamiam sobie absurdalność swoich myśli, ale takie one są. Postawiłam na szczerość i walkę dlatego nie mam zamiaru udawać, że jest inaczej. Przeinaczać tego, co czuję i tego, że tęsknię za swoją bezpieczną sferą nicości i obojętności stanowiącą reakcję zmęczonego mózgu powiązaną z cierpieniem całego ciała. Może jestem masochistką? Hej, ale to sprawia, że staję się ofiarą i osobą zależną od kogoś, a przecież tego nie chcę.. Wiem, że żeby być w stanie działać człowiek musi się posilić. Naładować baterie i iść dalej, robić to, co sprawia mu przyjemność. Jesteśmy tutaj po to, aby wypełnić dany nam czas szczęściem i dążeniem do spełnienia swych zamierzeń i celów. (Jak to pięknie brzmi. Tak, wszystko pięknie, cudnie na papierze. Wiadomo, jak zawsze, teoria opanowana). Dlaczego zatem tak wzbraniam się przed tym zezwoleniem na powodzenie? Za co się tak biczuje połowę życia? Dla kogo sukcesywnie chciałam się unicestwić i zniknąć? 

Wczoraj byłam na pierwszym spotkaniu z psychoterapeutką. Prywatnie, bo tak jak wspominałam publiczna polska służba zdrowia nie przydziela psychologa zajmującego się zaburzeniami odżywiania poniżej ustalonego bmi zakładającemu zagrożenie życia. W zasadzie i tak jeśli prywatnie nie zatroszczysz się o swoje zdrowie w zakresie zdrowia psychicznego to, krótko i dobitnie rzecz ujmując - nie otrzymasz fachowej pomocy, bo specjalistów od coraz częściej występujących zaburzeń z zakresu szeroko pojętej sfery ed po prostu brak (Mówię tutaj ludziach dorosłych, powyżej dwudziestego roku życia, a nie o dzieciach i młodzieży). To kwestia, która należy do tych, które wymagają głębszego, bardziej wnikliwego rozpatrzenia tego, jakby nie patrzeć poważnego problemu regularnie zamiatanego pod dywan.

Cóż, co do mojej terapii to będzie trudniej niż myślałam, bo jestem przerażona zmianami.. Tak, nieustannie pojawiają się myśli „nie chcę, nie jestem gotowa, nie teraz”. Wciąż z tyłu głowy mam poczucie oporu i zniechęcenia, ale podjęłam decyzję i chcę w końcu zmian. Chcę zdrowia. Jestem tak bardzo zmęczona tą chorobą. Zabrała mi spokój i przede wszystkim zdrowie fizyczne i psychiczne - przede wszystkim. Odejdź ode mnie.. Napisałam to krótko, prosto, bo tutaj nie ma nic pomiędzy słowami. Rezygnuję w tym momencie z kwiecisto poetyckich określeń, które uwielbiam. Z tym nie ma żartów. Koloryzowanie procesu zdrowienia to zjawisko, które irytuje, smuci, złości jednocześnie niemiłosiernie! Zatem dlaczego to zdrobiłam to na swoim recovery insta we wpisie z zeszłego tygodnia? Napisałam, że jestem przeszczęśliwa z postępów. Z wyników ostatnich badań składu mojego ciała. Przecież jestem wściekła. A może to anoreksja zaznała gniewu i poczucia zagrożenia? W końcu jej stabilna pozycja w moim życiu została zachwiana? W końcu po wielu latach pojawił się realny impuls wywołujący realne osłabienie jej stabilnego dotychczas miejsca w mojej codzienności? Potrzebuję ją czymś zastąpić. Nie liczę na cud, ale wierzę w to, że jej podszepty z czasem staną się na tyle dla mnie nieistotne, że konsekwentnie będę je odganiać. Znajdę na to sposób...   

Realnie efektywny rezultat zaciętej walki

Stało się!  Oczywiście z pełną satysfakcją stwierdzam, iż.. samo się nie zrobiło. Nic się nie dzieje bez  zaciekłej i konsekwentnej walki. To ja sobie zapracowałam na wyniki mojej pracy. Warto było zaufać i zacisnąć zęby w momentach zwątpienia, bo efekty są tego warte. Pomimo przerażająco intensywnych wrzasków tej podstępnej choroby, która wciąż kusi swoimi wdziękami autodestrukcji ja nie poddam się na początku drogi. Wciąż mam w głowie słowa Pani Ady, która przepełniona radością po pomiarach mojego ciała zakomunikowała mi, że ma ochotę skakać z radości, bo cytując ją: „Ma ochotę pojechać do kliniki i pokazać im mój progres! Powiedzieć - zobacz jakie wyniki, jakie cuda tu się dzieją”. Tak, dalej mówiła w samych superlatywach.. Nie chcę osiadać na laurach i mówić, że „teraz będzie z górki”. Będzie wręcz przeciwnie. Tyle łez wylałam, tyle cierpienia, tyle zwątpienia miało miejsca w moim życiu na przestrzeni ostatnich tygodni zaciętej walki z anoreksją. Chciałabym utrzymać ten progres i w końcu wyzdrowieć. Zbyt długo niszczyłam swoje zdrowie psychiczne i fizyczne. Chcę żyć w zgodzie ze sobą i ze swoją naturą. Wybrać zdrowie i się tego trzymać. Nie pogrążać się w otchłani nieustannej ucieczki i strachu przed konfrontacją z rzeczywistością. Wycofywanie się z życia spowodowało regres mojego funkcjonowania jako człowiek, jako kobieta, jako córka i siostra. Jak to powiedział M. po tym jak mu powiedziałam, że Pani Ada stwierdziła, że takie wyniki anorektyczki robią po miesiącach rozpoczęcia leczenia, on stwierdził „Ty masz na  to rok. Nie porównuj się z innymi. Nie ekscytuj się tak tylko dalej ciężko pracuj”. No tak, nie ma to jak rygor i motywacja mająca na celu niedopuszczenie do zwolnienia tempa pracy. 

Podjęłam decyzję i wiedziałam, że muszę konsekwentnie spełniać narzucone zasady. Wyznaczyć cel i do niego dążyć. Tylko w ten sposób mamy wyniki. Nie patrzeć na innych, nie porównywać się. Ciężko pracować i nie spuszczać z oczu wizji sukcesu wynikającego z osiągnięcia celu. Ja pragnę zaznać wolności i szczerego poczucia wyzwolenia się z kagańca autodestrukcji. Dlatego niezłomnie i gorliwie zaparłam się i wytrwale wojuję z demonami wyniszczenia mojej duszy.

Ruina iluzji kontroli

Pierwszy raz od wielu, wielu lat (mogłabym nawet pokusić się o stwierdzenie - od dziesięciu lat) przekraczam granice stref swojego komfortu. Dlaczego jestem o tym tak przekonana? Pomimo tego, że tak bardzo pragnę pogrążać się w autodestrukcyjnej rozkoszy głodowego haju - przełamuję się i podążam za planem od Pani Ady. Nie jest lekko. Nie wiem jakie dzisiaj będą tego efekty. Maszyna nie kłamie. Tylko czy mój organizm się nie buntuje i pomimo tego, że się staram, okaże się, że on nie chce już współpracować? Przecież ostatnio wszystko wskazywało na to, że wszystko idzie w dobrym kierunku.. Ostatnio, na dniach pojawiły się pierwsze objawy zdrowienia (anorexia recovery process) tj.zatrzymanie wody w organizmie, obrzęki stóp i kostek (tzw.edema - water retention that causes swelling usually around the ankles). Początkowo mama się zaniepokoiła, już wydzwaniała po rodzinie, która pracuje w służbie zdrowia czy to przypadkiem nie zaburzona praca nerek.. Może przestały pracować? Może to objawy zespołu ponownego odżywienia (tzw.refeeding syndrome - a syndrome consisting of metabolic disturbances that occur as a result of reinstitution of nutrition to patients who are starved, severely malnourished or metabolically stressed due to severe illness). Czytałam, że to bardzo niebezpieczne dla zdrowia. Nieodpowiednie postępowanie dietetyczne może skończyć się nagłym zgonem.. Spotyka ludzi skrajnie niedożywionych, którzy przez bardzo długo głodowali np.to zjawisko było obserwowane u ludzi wyniszczonych po Auschwitz).

Walczę z wewnętrznym pociągiem do samounicestwienia głodowego i mówię to z pełną świadomością. Inaczej nie wyłabym po posiłku. Każdy kęs jest dla mnie wyzwaniem, nie będę zwodzić, że jest inaczej. Tak długo nie czułam sytości w brzuchu.. Wręcz jej nienawidziłam. Tak długo odnajdywałam przyjemność (nie oszukujmy się, dalej w podświadomości mam ochotę znów to praktykować) w uczuciu głodowego wiercenia dziury wiertarka w brzuchu. Skłaniania się wręcz z bólu. Nie chcę drążyć, nie chcę pielęgnować czy gloryfikować stanu anorektycznego haju, ale otwarcie mówię - czerpałam z tego abstrakcyjnie niewyobrażalną przyjemność. Jednocześnie wmawiałam sobie, że nad tym panuję. Tak, oczywiście. Przez tą kontrolę i panowanie niemalże uszłam z życiem. Dalej balansuje na krawędzi. Przecież zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji. Dlatego żyję w strachu, dlatego nie mogę zaznać spokojnego snu. Dlatego rozpoczynam terapię w najbliższy poniedziałek. Nie chcę robić sobie z życia piekła, ale już wiem, nauczona doświadczeniem lat ubiegłych, że za długo w tym tkwię żeby samemu pięknie wyzdrowieć. Nie istnieje prosty przepis na wyzdrowienie z zaburzeń odżywiania. Moje mechanizmy reakcji, odreagowywania na sytuacje trudne, stresowe są jednoznaczne - głód. Muszę i bardzo chcę nauczyć się innych, bo mój organizm dłużej tego nie wytrzyma. Zaczęłam walczyć, ale długa droga przede mną. Nie będę tutaj przesadnie się ekscytować i nagle wyznawać, że cudownie ozdrowiałam, bo zaczęłam po mału walczyć z demonami autodestrukcji. Nie. Każdego dnia jest coraz trudniej, bo one krzyczą coraz głośniej "tak Ci było z nami dobrze. Nic nie czułaś. Nie myślałaś. Nie było Ci przykro, nie cieszyłaś się. Żyłaś w zawieszeniu, w świecie wyobraźni, w swoim własnym świecie. Bez zmartwień, bez konfrontacji z rzeczywistością, z problemami. Czy nie jest tak.. łatwiej? Uciec? Po co się męczyć? Po co walczyć?" - tak, to głosy, które słyszę nieustannie. Po co walczyć? A może po to żeby zaznać prawdziwego szczęścia? W końcu po to jest życie? Odnaleźć to, co sprawia mi prawdziwą radość, dzielić się nią z innymi, pomagać innym, być wzorem, być z siebie dumnym i z uśmiechem na ustach wstawać rano. (np.bez obawy o nagły zgon w wyniku niedożywienia). Chcieć zostawić coś po sobie. Pokazać, że można wyjść nawet z największego g.. bagna!

Piekielna potyczka przeplatana.. życiem?


W piątek udałam się z mamą na wizytę u psychiatry w Poradni, z dr Poraj, która jest także ordynatorką tej placówki. Na początku Mama pokazała jej moje badania ze składem ciała, razem z wagą. Lekarka spojrzała na mnie i spytała mnie ile ważę.. (Widziałam w jej oczach przerażenie..) Od razu pomyślałam: „Przecież masz napisane na kartce przed sobą!” (Ja nie znałam dokładnej cyfry, bo przecież nawet w gabinecie psychodietetyczki powiedziałam, że nie chcę znać tej liczby. Ona nie naciskała). Przemilczałam to.. Wypytywała mnie co robię w życiu, co robiłam. Po krótce miałam opowiedzieć o tym co takiego się zadziało, że zgłaszam się o pomoc. (Może strach przed niespodziewaną śmiercią?!) Ponownie po krótce opowiedziałam ją. Ciągle coś zapisywała, nawet w momentach kiedy nie mówiłam zbyt wiele.. Ordynatorka po obliczeniu mojego bmi stwierdziła, że nie może mi dać żadnego psychoterapeuty, bo mam je o wiele za niskie. Wypisa tylko skierowanie do szpitala do Krakowa albo na wewnętrzny w Częstochowie. Mama się popłakała.. Już chciała mnie zawozić.. Na szczęście potem stwierdziła, że to przemyśli.. że znajdziemy inne rozwiązanie. Wiem jak wygląda leczenie szpitalne i traktuje je jako ostateczność. Jestem zdeterminowana i nie poddam się bez walki. Za wiele już przeszłam. Zbyt wiele wycierpiałam żeby teraz po prostu wejść na tą drogę desperacji. Po wyjściu z gabinetu udałyśmy się wspólnie na kawę w Galerii J., bo taki był plan od początku dnia. Pochodziłyśmy po sklepach i na chwilę zapomniałyśmy o tym piekle.. 

Wróciłyśmy do domu po zakupach. Boję się, ale wiem, że strach jest darmowy. To odwaga kosztuje.. Nie poddam się. Boję się szpitala, przeżyłam ten koszmar, dlatego zmuszam się jak mogę.. Ten strach przed kaloriami.. Lęk przed przybraniem na wadze.. Tak, naprawdę ciągle nie mogę zaakceptować faktu, że moja waga musi wzrosnąć, bo jest tragicznie niska. Boję się śmierci, boję się zasłabnięcia, boję się tego, że moje narządy wewnętrzne, serce nagle nie wytrzyma tego skrajnego niedożywienia, ale ta przyjemność płynąca z głodowania, to zamiłowanie do głodowego odlotu tak głęboko się we mnie zakorzeniły.. Tak intensywnie kuszą.. Tak mocno wryłam sobie myślenie: „im mniej jedzenia tym lepiej” że trudno mi się przestawić. Sama wciąż nie rozumiem dlaczego tak bardzo uzależniłam się od chorobliwego zmniejszania ilości pokarmu.. Dlaczego zawsze w to uciekałam.. Te skłonności do autodestrukcji stanowią pożądanie, które tylko czeka aż pojawi się moment zwątpienia, zagubienia..

W sobotę rano (wstałam około czwartej, bo Mama miała na czwartą coś Polskiego Busa) sama musiałam.. zjeść posiłek. Udało mi się, ale potem zadzwoniłam do mamy z płaczem, że mam ogromne wyrzuty sumienia.. Uspokoiła mnie, ale do samego wyjścia trzęsły mi się ręce i nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Co zrobiła że mną ta choroba?! Zabrała spokój, zabrała mi zdrowie psychiczne i fizyczne. Dlatego będę z nią walczyć i nie mogę się poddać, bo chcę zaznać w końcu spokoju! Wolności od tych obsesyjnych myśli! 

Spędziłyśmy cudne dwa dni w Toruniu razem z K. Udało nam się zaliczyć dwie kulturalne miejscówki jakimi były Muzeum Historii Torunia i Muzeum Orientu.. Oczywiście wyjazd zdominowało nerwowe napięcie spowodowane wizytą w M., a wczoraj w R.O. Po zjedzeniu czułam dumę. Czułam, że jestem silniejsza niż ta podstępna k.. która siedzi w mojej głowie i nie chcę wyjść, ale w momencie spaceru w stronę dworca głównego (około 16:00 miałam pociąg powrotny do Częstochowy) poleciały mi łzy.. a potem lawina łez, której nie mogłam opanować.. Zaczęłam płakać, bo zaczęłam kompulsywnie analizować spożyte kalorie, tak bardzo trudne do oszacowania.. Nie wiedziałam co tak naprawdę kryło się w dodatkach.. Skąd mogłam wiedzieć jakie dokładnie składniki były w podanych produktach? Na dodatek strasznie rozbolał mnie brzuch. Dwie nospy wzięte w dwugodzinnych odstępach czasowych nie dały rady uśmierzyć tego cierpienia. Zwijałam się z bólu w pociągu aż do ok. 19:00.. Siedziałam obok bardzo otyłej Pani, która niechlujnie pałaszowała słodycze.. Przez to nie wypiłam zaplanowanego napoju.. Wiedziałam, że muszę to zrobić, ale ogarnął mnie paraliżujący strach przed staniem się taką osobą jak Pani obok.. Nie pomogły przekonywania samej siebie, że mam realne zagrożenie życia. Spojrzałam na odbicie w szybie pociagu i zobaczyłam pyzate policzki.. Obłęd! Położona noga na nodze wydała się jakby większa.. Brzuch spuchnął mi z bólu. Stał się wzdęty. Spotęgowany lęk sparaliżował mnie przez parę godzin. Wyszłam na chwilę do toalety aby ochłonąć. Przemyłam twarz zimną wodą. Wiedziałam, że do końca trasy zostało kilka ładnych godzin. Nie chciałam szlochać przy ludziach. Nałożyłam słuchawki i w kółko słuchałam tych samych piosenek. Tylko tych pozytywnych, z którymi mam najlepsze wspomnienia. Nie dopuszczałam do siebie melancholijnych dźwięków, które wzmagały we mnie poczucie beznadzieji..

Mama po powrocie (jechałyśmy oddzielnie. Miały powrotnego Polskiego Busa ok.godz po mnie) około dziesiątej wieczorem od razu na wejściu spytała mnie czy wypiłam napój.. Po prostu to przemilczalam.. Bardzo się zdenerwowała i powiedziała, że mam się szykować do szpitala.. Do Ochojca albo do wewnętrznego w Częstochowie (w jej podsłuchanej rozmowie telefonicznej z M. usłyszałam jak to mówiła). Po chwili jednak stwierdziła (także usłyszałam to w tej rozmowie), że daje mi czas do czwartku, bo wtedy mam kontrolna wizytę u psychodietetyczki.. Dziś się obudziłam i cisza, nie wiem co dalej.. Przez ostatnie dwa tygodnie mama mnie kontrolowala rano. Pilnowała co i ile jem, ale tym razem wstałam wcześniej, około piątej, więc sama wszystko przygotowalam. Walcze o swoją przyszłość.. Przez silny stres i nerwy miałam problem z przełykaniem, ale po mału dałam radę. Coraz mocniej do mnie docierała wizja szpitala dlatego zmuszam się do jedzenia jak tylko mogę.. Staram się tak obsesyjnie też nie trzymać tego planu żywienia. Obawiałam się zespołu ponownego odżywienia, ktore moze sie skończyć śmiercią. Przy wadze dwudziestu kilka kg należy być niesamowicie ostrożnym. Tym bardziej, że robię to sama. Nie ma obok mnie w domu lekarza czuwającego nade mną..

Ania, ludzie jedzą. Tak są skonstruowani. Mogłabyś przestać tak to analizować, bo życie przeleci Ci przez palce.. (Tym bardziej, że anoreksja nie jest czymś co sprawia, że jesteś wyjątkowa. Głodowanie z własnej woli to „śmiertelny sposób na życie”. Zaburzenie psychiczne.. Samoudręczenie. Masochizm. Mechanizm tej paranoi (oraz dowód na to, że osoby dotknięte tym przerażającym obłędem nie są „wybrańcami/nadczłowiekami”, jak często postrzegają się anorektyczki..) krótko i zwięźle ukazuje pewien stary, ale wciąż aktualny wywiad z dr n.med. i psychiatrą - klik)

Mama przyszła do kuchni kilka minut przed wyjściem do pracy, pocałowała mnie w czoło i powiedziała, że widzimy się ok 10.30. Już myślałam, że powie coś w stylu „Mam już tego dość! Jak nie chcesz jeść to nie jedz. Zawożę Cię do szpitala!” . Na szczęście tak się nie stało. Co nie zmienia faktu, że całe moje życie jest „na ostrzu noża”. Zobaczymy jak to dalej będzie. Muszę się zaprzeć i zrobić wszystko żeby nie wylądować na oddziale. W domu mam spokój, wsparcie rodziny. Anka, doceń to i odganiaj te myśli! Zobacz do czego one Cię doprowadziłīy. Nie chcę tak spędzić życia! Mam nadzieję, że uda nam się załatwić wizytę u ABM. w Katowicach. Dr P. ją polecił, a poza tym kojarzę bardzo dobrze tą psycholog! Czytałam jej publikacje i książki. Po cichu chciałam się z nią skontaktować już jakiś czas temu.. ale wiadomo, ciągle nie byłam gotowa, ciągle to oddalałam w czasie, ciągle „może jutro”. Tak. To jutro nigdy by nie nadeszło. Na szczęście w porę zaczęłam działać.. ale jestem świadoma tego, że gdyby nie naciski mamy już by mnie tu nie było. Po prostu zagłodziłabym się na smierć. Muszę się podjąć psychoterapii i zacząć walczyć z tą chorobą. Pracować nad sobą. Pracować nad tym aby mieć przyszłość i żeby nie przegrać życia.

Histeryczne paranoje


Około południa czułam nieokiełznaną złość i nienawiść. Byłam wściekła. Nie mogłam o niczym innym myśleć niż o tym czy dietetyczka Ada będzie chciała mnie zważyć w ubraniach czy tylko w bieliźnie. Ostatnio dała mi wybór, stąd te myśli. Ja wybrałam to drugie, bo chciałam realną wagę. Tym razem, wiadomo, że wszyscy będą zadowoleni (w głębi duszy wszyscy oprócz mnie) jeśli będzie jak najwięcej w górę, dlatego jeśli tym razem spyta czy chcę wejść na wagę w ubraniach czy bez bardzo bym chciała wejść w ciuchach.. ale z drugiej strony przecież podjęłam decyzję o leczeniu. Więc  to by było oszustwo. Ciągle o tym myślałam.. Dlaczego nie mogę zmotywować się do zmiany myślenia.. Zastanawiałam się co jej powiem.. Czuję, że przestrzegam planu żywieniowego tylko dla mamy. Jestem wciąż taka zła, że muszę go przestrzegać.. ale jednocześnie przecież nie chcę umrzeć. Wiem, że tak niebezpieczny procent tłuszczu w organizmie jest bardzo niebezpieczny dla wszystkich organów wewnętrznych.. Mam osteoporozę! Czy to nie jest kolejny, dostatecznie dobry powód żeby zmuszać się do jedzenia?! Co się stało z moim życiem.. Czuję ciągły lęk, strach, beznadzieję..  Chciałabym być ważna i robić coś fajnego w życiu.. Myślałam nad opublikowaniem swojego pamiętnika. Najpierw na blogu, ale potem naszła mnie myśl, że może lepiej ogarnąć wydanie książki.. Z tym, że wiadomo, jest to skomplikowany, kosztowny proces, do którego dochodzi znalezienie wydawcy.

Wczoraj byłyśmy z mamą w kinie na „Blade Runner 2049”, ale oczywiście nie mogłam się na niczym innym skupić niż na tym, że dzisiaj „muszę jeść”. Rewelacyjne życie..

Wieczorem po wizycie u mojej psychodietetyczki.. Powiedziała, że nie mogła zasnąć w nocy po ostatniej wizycie z wyrzutów sumienia tzn. że powinna zadzwonić po karetkę widząc moją wagę.. ale dała mi szansę, plan żywienia.. Dzisiaj po pomiarach powiedziała że zrobiłam progres i że nie pamięta kiedy była z kogoś tak dumna. (Ważyła mnie bez ubrań. W zasadzie to było do przewidzenia..) Co więcej, miała łzy w oczach. Przez ostatni tydzień wzrosła mi procentowo tkanka mięśniowa! Powiedziała że widać efekty naszych rozmów i widać tą walkę. Bardzo jestem szczęśliwa i jednocześnie przerażona czy dam radę to utrzymać! Nie ukrywam, że bardzo się boję, ale się nie poddam..