Splot przypadkowych zdarzeń przynoszący spełnione marzenia


Niespelna miesiac temu tak mocno się modliłam… Tak, prosząc Boga o przełomowe wydarzenie, ktore zmieni moje postrzeganie rzeczywistości, odmieni mój swiatopoglad. Sprawi, ze przestane tak obsesyjnie skupiac sie na sobie i porownywac z innymi. Wierze, ze Swiatowe Dni Mlodziezy, w ktorych uczestniczylam i wczesniejsza wizyta Francuzow w Z. w ramach wspolpracy ze wsplnota Emmanuel byly tymi wydarzeniami. Zawsze, kiedy jestem szczesliwa nie potrafie tego wyrazic w tak przekonujacy sposob, w jaki opisuje swoje cierpienie. Ostatnie tygodnie byly dla mnie tak wazne, ze na sama mysl o nieumiejetnym wyrazeniu tego slowami sprawia, ze mam gule w gardle, ktora paralizuje moj potok slow. Nie spodziewalam sie, ze kontakt z innymi ludzmi potrafi tak mnie odmienic. Kiedy nawiazalam kontakt z francuzami okolo dwudziestego lipca poczulam sie spelniona i potrzebna. Poczulam, ze zyje, ze potrafie czerpac tak niesamowita przyjemnosc z... kontaktu. Komunikacji. Interakcji. Rozmowy. Slow, spojrzen i gestow. Po prostu. Mam uczucia, ktore przyslaniaja moje demony. Sprawiaja, ze sa coraz mniejsze i znikaja. Tak naprawde. Bez wmawiania sobie tego na sile. Poznalam tylu wspanialych ludzi dzieki normalnym rozrywkom dwudziesto paro letniej osoby. Udalo mi sie nawiazac z Nimi szczera rozmowe, zaciesniajac tym samym kontakt z J. Wspolnie sie smialismy, jedlismy i spedzalismy czas. Po prostu! Poszlam razem z Francuzami na polska domowke, na ktorej spotkalam Polakow i obcokrajowcow. Poznalam francuzki na niedzielnym, podsumowujacym, pozegnalnym spotkaniu. Potem, podczas spontanicznego wyjazdu do Krakowa z N. i jej kolezanka bylo tylko lepiej... To byl jeden z najwspanialszych okresow w moim zyciu. Tak bardzo jestem wdzieczna, ze bylo mi to dane przezyc. Poznalam mnostwo nowych ludzi i zrozumialam, ze to jest najwazniejsze w zyciu. Relacje, przyjaznie. Calonocne zwiedzanie Krakowa z dziewczynami i nowo poznanymi ludzmi... Ten ogrom ludzi z kazdego zakatka swiata. Karolina okazala sie moja bratnia dusza! Rozmawialysmy o tak waznych dla mnie sprawach, ale i tych blahych. Nowo poznany chlopak, ktory mieszkal u K. i ktorego poznalam w barze przy Krakowskim Rynku w dniu moich imienin (tym samym pierwdzy dzien SDM i dzien spontanicznego wyjazdu do Krakowa z dziewczynami), odprowadzil mnie pod sam dom dziewczyny u ktorej mieszkalam w Krakowie.

Drugiego dnia SDM, w czwartek wrocilismy do Czestochowy, bo dziewczyny mialy zaplanowana huczna impreze, zapowiadana z chyba polrocznym wyprzedzeniem. Bardzo zatesknilam za Krakowem, za tym chaosem, sciskiem, radoscia do zycia ludzi wokol.. Szybko namowilam Asie Longiewke i zamieszkalysmy u jej brata. Za dnia zachwycalysmy sie magicznym Krakowem i dziekowalysmy sobie nawzajem, ze dane nam bylo ogladac, sluchac, smiac sie z tymi wszystkimi ludzmi. Bylam wtedy taka szczesliwa.. Namowilam reszte dziewczyn, z ktorymi akurat bylam w kontakcie aby przyjechaly na SDM, bo to wydarzenie zycia. W sobote poszlysmy na nogach (ok 8 km) do Brzegow i tam spalysmy pod golym niebem, razem z 2,5 mln ludzmi pochodzacych z okolo 200 krajow. Coś niesamowitego! Oczywiscie nawet tego nie planowalam, dlatego wszyscy wokol mieli spiwory, karimaty itp a ja tylko kurtke przeciwdeszczowa i kocyk, portfel, telefon i powerbank. Pokonalam tyle swoich stref komfortu.. Przezylam tak wiele! Zobaczylam parokrotnie Papieza Franciszka, ktorego uwielbiam za to co mowil, za to jak wiele wniosl do mojego zycia. Dzieki Niemu przewartosciowalam wiele kwestii. Chce poznawac nowych ludzi, chce jak najwiecej doswiadzczac. Tak bardzo chcialabym poznawac ludzi z roznych krajow. Tak bardzo mnie to uszczesliwa. W niedziele skonczyly sie SDM, mamy piatek, a ja nie potrafie ochlonac. Moglabym pisac i pisac, ale slowa nie odzwierciedlaja mojej wdziecznosci i euforii, ktora utrzymuje sie odkad opuscilam Kochany Krakow. Aaach, w niedziele dojechala Mama z M. i takze podzielaja moj nieokielznany zachwyt. Michal nawet wyznal, ze bardzo mi zazdrosci, ze uczestniczylam w SDM, a on przez prace nie mogl sobie na to pozwolic. Wracalismy w skwarze te 8 km do samochodu, a kilka godzin pozniej marzlismy podczas ulewy... Udało nam się uslyszec i zobaczyc Ojca Swietego, ktory przemawial z okna papieskiego w niedziele. Dzień wcześniej, razem z A. i nowopoznanym chlopakiem T., przyszlym studentem medycyny czekalismy az wyjdzie, ale sie nie pojawil. Moj chaos i metlik to mieszanka nieokielznanej euforii, ktora chce aby trwala i trwala.. i dawala mi sile na spelnianie swoich najwiekszych marzen!