Postrzeganie i funkcjonowanie


System funkcjonowania mojego postrzegania jest dla mnie ogromną zagadką. Jak można być tak upartym i zawziętym w swojej obsesji.. Nie mogę wprost uwierzyć, że moje życie składa się w przeważającej części z cyferek i miar. Wag, gramów i centymetrów. Staję na wadzę regularnie, zawsze nieuważnie żeby nie mieć stu procentowej pewności ile ważę.. Jednakże dzisiaj stanęłam dość stabilnie i okazało się, że ważę o wiele mniej niż myślałam.. To znaczy przypuszczałam, że gdzieś w okolicach, hm, trzydzieści sześć (co i tak jest strasznie mało, wiem..) ale okazało się, że jest o wiele mniej! Ostatnio często budzę się w nocy i nasłuchuję bicia swojego serca. Tak, jak miało to miejsce podczas wakacji cztery lata temu kiedy nie mogłam siąść na krześle przez bolącą mnie kość ogonową. Teraz zaczęło być podobnie, ale nie aż tak.. Wbrew temu, waga nie kłamie.. ale jak to jest możliwe.. ostatnio zarzucałam sobie, że za dużo jem, a tu proszę.. Może mój metabolizm ekstremalnie się przyspieszył przez te kilkunasto (ostatnio dwadzieścia dwa) kilometrowe spacero-marsze? Kto normalny podczas mrozu szybko spaceruje po około dwadzieścia kilometrów bez powodu, tłumacząc sobie, że to dla „zredukowania stresu“ albo „dla zdrowia“, „dla kondycji“.. Taa, na pewno w moim przypadku.. Czuję po prostu tą nieodpartą satysfakcję kiedy widzę na endomondo spalone tyle i tyle kalorii.. W duchu myślę „uff, spaliłam to i to, mogę spokojnie usiąść na kanapie i obejrzeć film. Bez żadnych wyrzutów sumienia, bez stresu, że przytyję“. Fajnie (nie)życie.. 

Uczęszczam na zajęcia, dojeżdżam codziennie z Częstochowy na uczelnię w Katowicach, ale chcę sobie załatwić jak najszybciej akademik. Mam dość tych dwugodzinnych dojazdów, bo to strasznie męczące, nużące, nudne i frustrujące..

Hm, ale muszę przyznać, że chyba dzięki temu skupiłam się na nauce i w zeszłym roku uzyskałam średnią cztery i pół. Od cztery i jeden można złożyć podanie o stypendium naukowe, tak więc uczyniłam i teraz czekam na decyzję z dziekanatu. Lepsze kilka stówek niż nic! Ciekawe czy się uda.

W piątek skończył mi się bilet miesięczny zarówno na pociągi jak i na tramwaje w Częstochowie, więc od dzisiaj kupuję pojedyncze bilety aż do końca października. Przyznam, że trochę się obawiam tej przeprowadzki.. Trochę odzwyczaiłam się od spędzania czasu z ludźmi, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi. Wolę być sama, coś poczytać, pooglądać.. Tak, wiem, to nienormalne, ale tak trudno znaleźć mi wśród najbliższego otoczenia osobę, z którą chciałabym spędzić dłużej niż 15 minut. Zdecydowana większość jest taka.. przeciętna. Nic nie wznosząca do mojego życia. Tak bardzo chciałabym poznać kogoś.. innego, odmiennego.. Nie chcę być sama.