Spirala flash-back i praktycznie autentyczne działania


Odpowiedz sobie na pytanie – „Dlaczego chcesz utrzymywać bieżący stan rzeczy? (tzn podtrzymywanie mechanizmów chorobowych typu binge/purge – napad głodu i kompensacja przez ćwiczenia)“ „Co Ci daje za niska do Twojego wzrostu i wagi masa ciała?“ „Dlaczego to jest dla Ciebie ważne w tak wysokim stopniu żeby podporządkowywać całe swoje życie wadze?“ „Dlaczego widząc, że sobie nie radzisz nie pójdziesz do lekarza?“ „Dlaczego tak bardzo boisz się zmienić coś w swoim życiu?“ „Dlaczego nie chcesz wyjść z bezpiecznej strefy uzależnienia?“ Dlaczego, dlaczego.. Mogłabym mnożyć w nieskończoność tego typu pytania.. 
ale nie mogę powiedzieć, że nie zrobiłam postępów. Nie ćwiczę, nie chodzę obsesyjnie po każdym posiłku. Ile to mnie kosztuje nerwów.. Wiem, że to nienormalne i nie chcę sędzić reszty życia w tej obsesji. 

Zmieniając na chwilę temat. Udało mi się wyjść na Hip Hop Festiwal z A. Na miejscu spotkaliśmy K. i G. Koncerty rewelacja! Nawet nie spodziewałam się, że tak mi się spodoba. Mimo, że cały czas robiono mi zdjęcia to potem ich nie widziałam w galerii. Może są w jakiejś innej? Zerknę potem. Z resztą wisi mi to.. 

Dużo myślę ostatnio o tzw. swoistym coming-out (wyjście z szafy, jak to Michał określa) w kwestii anoreksji. Tak, ujawniłam się od razu po pierwszym pobycie w szpitalu w 2007 roku, ale teraz mam na myśli o takim coming-oucie ze zdjęciami.. Ze zdjęciem mojego wklęsłego do granic możliwości brzucha podczas pozowania w kuchni w czarnej bluzce z krótkim rękawkiem w kolorowe kropeczki. Za każdym razem kiedy w niej wychodziłam (teraz już tego nie robię, flesh-back’owe myśli są zbyt intenstwne, za bardzo bolą) to przypominałam sobie ten dzień kiedy pozowałam do tego zdjęcia. To był początek września 2008 roku. Około miesiąc po obozie harcerskim, podczas którego odżywiałam się energią słoneczną. Ostatnio często myślę o.. mojej twarzy z tamtego okresu. Porównuje ją z tym, jak wygląda teraz. Mam wrażenie, że teraz jest taka napompowana, opuchnięta? Okrągła..? Wypełniona. Nie podoba mi się to. Szczerze mówiąc – nie znoszę tego. Nie mogę się pogodzić z tym, że kiedy w miare normalnie się odzywiam moja twarz jest taka okrągła.. Kiedyś przypadkowo powiedzialam o tym mamie to krzywo sie na mnie spojrzala z dezaprobata. Nigdy nie nienawidzialam swojego ciala.. zawsze tylko myslalam sobie, ze ‚nie jestem przeciez az tak chuda-bez przesady‘ ale ostatnimi czasy naprawde nie moge na siebie patrzec.. Dlaczego tak jest.. Nie chce sie zwazyc. Boje sie. O ile pare miesiecy temu balam sie dlatego, ze wiedzialam, ze jest drastycznie za niska (czulam to nie tylko po ubraniach, ale tez na przerazajaco chude plecy) to teraz boje sie, ze jest za duza.. mimo, ze dalej czuje wystajaca kosc ogonowa i troche kosciste plecy.. ale i tak czuje, ze jestem cieższa. Moje napady glodu dalej swietnie sobie funkcjonuja. Rewelacja.. ale nie spalam juz tego jedzenia, bo mam dosc tej choroby i nie będę się jej poddawać. Trudno, pewnie na wadze jest wiecej, ale bardzo staram sie o tym nie myslec. Jak tak sie dluzej zastanowie to w sumie.. co z tego nawet jesli jest ciut wiecej? I tak jestem za chuda, kazdy mi to mowi. Anka, ogarnij sie. Nie masz okresu od 2007 roku. Tak bardzo kochasz swoje zycie z tym zaburzeniem?

Rany, co ja pisze.. Czy ja widze co ja pisze? Jestem taka sfrustrowana. Czuje sie taka ociężała.. Czuje sie zle! Porownujac okres kiedy w akademiku lezalam caly dzien i nic nie jadlam.. Wtedy czulam sie taka pusta w srodku, taka lekka. Ankaaa przestan.. Zamiast znalezc sobie prace, oderwac sie od tych mysli to ja sie tylko pogrążam.. Mam tego dość. 

Pytam sie po raz kolejny – dlaczego nie moge normalnie zyc, normalnie jesc. Przestac praktykowac te chore nawyki. Odrzucam, odtrącam wszystkich od siebie. Chociaz teraz i tak jest lepiej, ale to dalej jest to zycie pustelnika samotnika.. 

Bralam przez praktycznie caly lipiec leki antydepresyjne, ktore przepisal mi dr Popielarz. Musze przyznac, ze pomagaly, bo moje stany lekowe minely i moglam w koncu spac. Na poczatku spalam bardzo duzo.. wiec zamiast brac jedna tabletke rano i jedna wieczorem to bralam po polowce. Przeczytalam, ze dawkowanie jest zalezne od masy ciala, wiec tym bardziej musialam zredukowac dawke. 

Zapomnialam wspomniec o kilkudniowym wypadzie do Poznania z mama do Z. Tak, chyba juz wiem dlaczego. Wyjazd zostal zdominowany moim „niejedzeniem“ co jest oczywiscie brednia, bo jadlam, tylko nie z nimi tzn nie w porach ich posilkow. Maja calkiem odmienne pory jedzenia niz ja. Do 16 nie jedza, a potem po 22 i w nocy robia obiad i kolacje i wszystko w jednym. Super, a potem pretensje, ze niby nic nie jem. Mniejsza o to. Sprobuje sie skupic na innych „atrakcjach“. Bylo bardzo upalnie, wiec sama poszlam do Parku Cytadela (ktory ma 100 ha!) oddalonego jakies piec km od apartamentowca Z.. A sam apartamentowiec to istne cudo, mieszkanie jak z bajki, taras ogromny.. Bardzo chcialabym tam zamieszkac. Tym bardziej, ze wszedzie jest blisko. Do dworca glownego rzut kamieniem, do Starego Browara takze. Cudny park z jeziorkiem pare krokow od domu (widac go z okna). 

Razem bylismy na Rynku, spacerowalismy po okolicy. (Wszystko fotografowalam naszym wypasionym aparatem Nikonem za trzy/cztery tysie. Dobrze, ze nie zgubilam albo nie potluklam go „przez przypadek“!) Ostatniego dnia pobytu udalismy sie nad Jezioro Maltanskie (64 ha). Oczywiscie bylo to po godz 21, bo wczesniej bylo za goraco, wiec nie mialam sily obejsc z nimi calego jeziora.. Tak bardzo zaluje.. ale tego dnia mialam „gorszy dzien“ i za malo zjadlam i to dlatego. Tak, wiem, jestem beznadziejna. Ok, nie jestem.. nie mysle tak.. ale jak teraz o tym pomysle to naprawde moglam zacisnąć zęby i zjeść tego loda, którego mama mi proponowala podczas spaceru pare godzin przed wyjsciem nad to jezioro. (Super, ze nastepnego dnia po przyjezdzie, poznym po poludniem zjadlam a tu kęs chlebka, rogala z lukrem, ciasteczka, platkow, jogurcika.. i uzbieralo sie za dużo? (a może jednak ostatecznie za mało?) kcal to i tak potem siedzialam do konca dnia w domu, a jak wychodzilam gdzies dnia poprzedniego to oczywiście glodowka. Gdzie jest jakas logika w takim zachowaniu?) Po przyjezdzie juz do domu, kiedy mama rozmawiala z J. to ponoc jej powiedziala, ze nie chce (?) albo woli zebym nie przyjezdzala, bo ona nie chce brac odpowiedzialnosci za to, ze ja zaslabne albo cos mi sie stanie przez to, ze nie jem. Po raz kolejny – jadlam do ch.. tylko nie z nimi. I tak wlasnie wygladaja moje wyjazdy. Ciagle myslenie o tym co, kiedy, jak zjem. Paranoja.. ale dobrze, ze w ogole pojechalam. Wow, cud. Szkoda tylko, ze mialam podczas wyjazdu prawdziwe momenty kryzysowe, zalamania psychiczne.. Kiedy mama rozmawiala albo przebywala gdzies z Z. to ja lezalam na lozku w pokoju obok placzac, bo pojawialy sie stany lekowe i bole w klatce piersiowej plus bole brzucha.. Kompletne rozbicie emocjonalne. Dobrze, ze teraz juz jest lepiej. Od ok dwoch tygodni nie zdarzyla sie taka sytuacja. Pewnie dlatego, ze jem wiecej i nie spalam kazdej zjedzonej kalorii, nie dajac tym samym organizmowi energii na jakakolwiek regeneracje. Dobrze, ze zostalo mi troche zdrowego rozadku.

Ostatnio bylam na rozmowie z coachem Pania K. (pierwszy raz sie z nia zapoznalam jakos w marcu), ktora jest „prowadzaca“ moich praktyk, ktore mam zamiar zacząć od sierpnia. Maja trwac od sierpnia do konca bieżącego roku. Plan jest taki, ze bede jezdzic na wybrane imprezy masowe i „cos“ (?) przy nich robic. Zalezy co to bedzie za „impreza“. Oprocz tego Pani K. wyslala mi juz na maila zadania, ktore mam wykonac. Ustalilysmy, ze to bedzie teoretyczna część moich praktyk. Uczestnictwo w imprezach to ta praktyczna. Oczywiscie sa one w obrebie organizacji imprez.

Pierwsze zadanie – Klient prosi Cię o przygotowanie ofert malej formy kabaretowej dla uczestnikow szkolenia. Sugeruje tytul: 4 tony w wykonaniu p. B. Rozpisz, krok po kroku jak sobie wyobrazasz Twoje dzialanie zakladajac, ze jestes wlascicielka agencji artystycznej, ale na ten moment nie realizowalas jeszcze tego tytulu.
Drugie – klient zaakceptowal wszystkie warunki realizacji powyzszego tytulu. Jak myslisz, jakie dokumenty nalezy przygotowac? Rozpisz.
Trzecie – Jestes odpowiedzialna za promocje i marketing duzego, popularnego Festiwalu Muzycznego. Rozpisz mozliwe dzialania umozliwiajace mozliwie szerokie dotarcie do „odbiorcow“.
Czwarte – Masz w swojej bazie ofert bardzo dobry spektakl profilaktyczny dla mlodziezy. Jego koszt/cena wykonawcy to 3500 zl brutto. W jaki sposob wyobrazasz sobie opcje jego sprzedazy i co w kazdej z opcji musisz zrobic by na nim zarobic? Rozpisz dzialania.

Niebawem sie za to zabiore. (Musze jeszcze ogarnac ostatnią prace zaliczeniową na przedmiot „sztuka i multimedia“. Oby sie nie doczepil, jak za pierwszym razem. Jedyny typ, ktory mi zepsul idealny przebieg sesji letniej. Wszystkie egzaminy zdalam spiewajaco, co napawa mnie dumą. Czytam książkę „Sekret“ R.Byrne po raz kolejny. Ostatnio do niego zagladalam podczas podrozy w pociagu do Gdanska w lutym 2009 roku.. Tesknie za S. Od ok 5/6 lat z nia nie rozmawialam. Mimo to, wierze, ze kiedys sie jeszcze spotkamy!

Walka w amoku przerażenia


Jestem z siebie dumna. Mimo wszystko. Przełamuję się, po mału wychodząc z bezpiecznej strefy komfortu. Coraz bardziej. Coraz mocniej. Widzę, głównie po nogach, że waga nie stoi na drastycznie niskim poziomie.. Widzę to i paradoksalnie daje mi to spokój. Spokój, że nie wyniszczam się, nie katuję.. bo to, co robiłam będąc w akademiku to jakaś abstrakcja. Kompletna paranoja. Głodówki na najwyższym poziomie.. ale nie chcę do tego wracać. Skupiam się na tym, bo nie mam póki co na niczym innym.. Przed wczoraj miałam ogromny napad lęku, niepokoju, strachu o swoje życie. Wieczorem 2 lipca. Mama wtedy wyszła z Panią Kasią na spacer, a ja zostałam sama. Jak z resztą przez większość czasu. Miałam bardzo zimne i niespokojne ręce. Czułam nieustanny ból w klatce piersiowej, głównie po prawej stronie, ból karku.. Naczytałam się w Internecie o stanie przedzawałowym, o ataku serca i straszliwie się przeraziłam.. a w myślach obwiniałam siebie za to „jaka to ja głupia jestem“ że tak długo głodowałam. Nigdy nie nazywałam tego w ten sposób. Byłam jak w jakimś amoku.. Jak można jeść raz dziennie i to tylko gotowane warzywka z domieszka otrebow, ktore obniżają wchlanianie wiatamin i mineralow?! Co ja sobie myślałam?! Dobrze, że się ogarnęłam. Powtórzę raz jeszcze – jestem z siebie dumna. Niewiele potrafi samemu zacząć. Bez pomocy lekarza. Wracając do tamtego wieczoru – wzięłam krople Mentowal, przepisane od dr Popielarza w marcu. Biorę je regularnie od marca kiedy miewam takie stany. W akademiku też to często robiłam. (kiedy budzilam sie w nocy z glodu i nie wiedzialam co ze soba zrobic.. Chodzilam po pokoju i sfrustrowana powtarzalam w myslach „Co ja mam robic, co mam robic?! Pomocy!“) Na zmianę z kroplami żołądkowymi.. ale te zaś na ból z głodu. Raz jeszcze – co ja sobie wtedy myslałam?! Jak bardzo zaślepiła mnie ta choroba. (Tak. I tu kolejne przyznanie się. To jest choroba. Jestem chora. I się nie leczę.) 

Tego wieczoru nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.. Tak bardzo sie przerazilam, ze zaczęłam się modlić. Mama przyszła, ale udawałam, że nic się nie wielkiego nie stało i juz jest lepiej.. Położyłam się u siebie, kontynuowałam modlitwę. Zasnęłam! Po mimo pełni księżyca, która zawsze powoduje, że nie śpię. Boże, istniejesz.. Ufam i wierzę.

Wczoraj poszłam do kardiologa. Nieustanne lęki, ataki paniki, budzenie się w nocy, ciągły stres. Tak nie mogę żyć. Wcześniej udało mi się „ustawić“ fryzjerkę (podcięcie końcówek o ładne 10, a może nawet 15 cm) a potem kosmetyczkę (regulacja brwi). Trochę mnie to rozluzniło. Po południu udałam się do tego lekarza, a ten z marszu wyskoczył z tekstem „O jeju, czy Pani od zawsze jest taka chuda?!“ A ja na to, że to dość trudne pytanie, bo.. od dawna, bo chorowałam na anoreksję, byłam w osrodku.. Od razu odp – „ale teraz jest wszystko w porządku?“ Na to ja, że trudno określić.. „Raz jest lepiej, raz gorzej“. Dalej zaczęłam opisywać moje objawy. Te bóle, te lęki. Zaczęłam się bardzo denerwować. On od razu stwierdził, że mam nerwicę i depresję.. Polecil lekarzy z Egomedica – centrum leczenia nerwic, na Wrzosowiaku, niedaleko przychodni. (Orientowalam sie cenowo – 60-100 zl za wizyte. Nie, dziekuje). Nastepnie zbadał mi serce. Powiedział, że mam „serce jak dzwon“ (zdrowe na sto procent). Problemów somatycznych serca brak. Rany, co za ulga! Przepisał mi „lekkie“ – jak to on określił leki antydepresyjne, uspokajające. Naczytałam się w Internecie mnóstwo negatywnych komentarzy, ale wiadomo, Internet „żadzi“ się wlasnymi prawami. Mnostwo w nim sfrustrowanych ludzi probujacych dac upust swoim zlym emocjom. Czest to, co pisza mija sie z prawda. Zalecil brac dwa razy dziennie. Tak tez zrobilam. I wczoraj spalam od popoludnia do dzisiaj czwartej rano.. wiec zadzialal, jak widac. Szkoda tylko, że czuję się trochę przymulona, otrępiona i ocięzala.. Musze mu to powiedziec jak tam pojde za ok dziesiec dni. (zalecil ponowna wizyte po tym, jak sie skoncza tabletki. Tych jest 20 w opakowaniu, wiec starczy na dziesiec dni). 

Naprawdę chcę żeby moje życie tak wyglądało? Emerytka gadająca o lekach i bolach? Dobrze, ze przynajmniej sie nie glodze.. Nie chce. Nie chce tak sie niszczyc! Jestem silna i dam rade. Przezwyciężę tą chorobę. Kolezanka mamy z pracy tak sie „zalatwila“ odchudzaniem, ze caly czas lezy w depresji w lozku, odprowadzaja jej plyn z osierdzia.. ale ona to jadla w kolko to samo i bardzo ubogo kalorycznie. Wspolczuje jej.. Anoreksja tak bardzo ja zaslepila. Tak bardzo zniszczyla jej mozg i racjonalne myslenie. Powtorze raz jeszcze – jestem z siebie dumna! Jem roznorodnie, duzo zdrowych rzeczy, glownie warzyw. Zaczelam jesc mieso, pieczywo, zbozowe produkty, nabial. Roznorodnosc. Tego potrzebuje moj organizm. Jest mlody i znow bedzie silny. Przeciez mam motywacje! Chce zeby ludzie postrzegali mnie jako szczesliwa, radosna osobe, ktora spelnia swoje marzenia, o ktorych tak czesto zawsze wspominala. Dziennikarstwo, aktywne zycie podroznika. Ania, przeciez musisz byc zdrowa zeby to stalo sie rzeczywistoscia. Poza tym jedzac w miare normalnie funkcjonuje calkiem inaczej. Mam siłę – to po pierwsze. Nie mam ciągłego wrazenia, ze cos mi sie moze stac, przez to, ze jem za malo. Chociaz, nie chce sie chwalic zbytnio, poki co.. Nie ważę się, nie wiem ile i czy w ogole przytylam.. ale czuje troche po ubraniach, po dotykaniu siebie, po stanie swoich rąk, po nogach najbardziej. Dobra, co ja wyprawiam?! Ciagle skupianie sie na sobie, ciagly egoizm. Michal upiekl pizze to nawet nie sprobowalam. To jest moje zwycieztwo? 

Dobrze, ze nie odmowilam mamie pojscia do kawiarni na lody. To znaczy ja lodow nie jadlam, ale zamowilam kolorowego drinka. Nie odmowilam – sukces. Nastepnym razem bedzie wiekszy ;) Poza tym przelamalam sie na tak wiele.. Poki co glownie mam na mysli sfere jedzenia.. ale od czegos trzeba zacząć. Tak bardzo się przemoglam.. Tak bardzo walczę. Czuję to. Nie poddaje sie. To bardzo wiele dla mnie znaczy. Nie czuje sie przegrana.