Jestem na tyle zafiksowana i zaślepiona swoimi przyzwyczajeniami, że jestem w stanie zrezygnować z normalnego życia towarzyskiego dwudziestolatki. Tak to wygląda. Muszę to przyznać, bo udawanie przed samą sobą jest bez sensu. Z resztą całe moje postępowanie jest irracjonalne i abstrakcyjne. Po co utrzymywać się w stanie, w którym się nie chce być i które nic nie daje tak naprawdę.. A mimo to wciąż twardo stoję w tej pozycji. Nieustannie pielęgnuję swoją destrukcję. Dlaczego tak jest.. Dlaczego każda chwila zapomnienia i skupienia się na wszystkim innym pokutowana jest kilkukrotnym spiętrzeniem restrykcji.. To mnie wykańcza. Powoduje, że moja motywacja słabnie, a pragnienia stają się wspomnieniem pełnym rozgoryczenia i bólu. Może ta samotność tak na mnie działa.. Jestem wśród ludzi, ale w środku czuję pustkę, którą nie wiem jak zapełnić. Nie mogę znaleźć kogoś, z kim chciałabym spędzać czas więc wybieram obcowanie w pojedynkę. Trudno mi zmusić się do kontaktu kiedy czuję, że to nie przynosi mi ani radości ani spełnienia ani poczucia potrzebną.. Mam nadzieję, że ten stan minie, a moje zszargane nerwy w końcu się ustabilizują do względnie normalnego poziomu.
Już za dni parę wracam znów do domu na Święta. Wolne do siódmego stycznia. Co ja zrobię z tym czasem? Męczy mnie ciągłe znajdywanie nowych filmów czy zabijanie czasu na wszystkim i niczym. Chcę się rozwijać w jakimś kierunku. Mieć jakąś pasję. Mam wrażenie, że wciąż to powtarzam.. Dzieje się tak tylko dlatego, że to dla mnie bardzo ważne. To sprawia, że mam motywację aby się nie poddać.. bo gdzieś tak w głębi duszy mam nadzieję, mocno wierzę, że w końcu odnajdę swój sens. Plotę głupoty.. Może dlatego, że niemalże codziennie budzę się i wstaję o czwartej rano. Bez powodu. Paranoja. Wtedy kiedy wszyscy się budzą, u mnie jest środek dnia. Mam wewnętrzną potrzebę wyróżniania się oraz charakteryzowania się silną odrębnością wyglądu i postępowania! A niech to.. Jestem wściekła! Mogę wszystko, potrzebuję życiowego rozpędu. Nie znoszę zamulonej stagnacji, a studia są jej nieodłączną częścią. Nie chcę odstresowywać się czy resetować się jak typowy student – picie, palenie i tym podobne. Potrafię asertywnie powiedzieć nie. Nie chcę pić. Nie mam ochoty. Bez powodu. Z resztą większość moich wyborów wnioskuję bądź kwituję stwierdzeniem nie, bo nie. Sama nie wiem jak się mam. Przekroczony poziom ambiwalencji uczuć i postrzegania..