Ponownie odpuściłam swoją pasję twórczo-pisarską. (Tak, znów nad tym ubolewam). Dlaczego? Bo robiłam to głównie wtedy, gdy czułam, że tylko tutaj mogę być sobą. (Teraz udało mi się znaleźć także inne formy odskoczni) Przelać cały swój żal na zlepki wyrazowe, wyżyć się i tym samym sprawić, że choć troszkę mi ulży. Tak było. Tak zawsze się działo. Dlatego bywały intensywniejsze okresy mojej twórczości i długie miesiące milczenia. Zajmowałam się sesją, wychodzeniem z domu, spacerami, często po prostu.. innymi ludźmi. Mniej skupiałam się na sobie. A może doskonale to sobie wmówiłam i nawet jeśli tak nie było to starałam się żebym tak właśnie myślała. Swoją drogą, dlaczego tak nad tym ubolewam? Wszak o wiele lepiej, że nie pisałam na siłę „bo zawsze pisałam regularnie, więc muszę tak robić do końca życia“. Po co? Piszę wtedy, kiedy czuję taką potrzebę. Nie będę przecież pisała o tym, że uczyłam się do egzaminu, rozmawiałam z ludźmi z roku o wszystkim i niczym, czytałam książkę, rozmyślałam o niebieskich migdałach gapiąc się przez okno, obserwowałam ludzi czy słuchałam muzyki. To wydaje mi się takie prozaiczne i powszednie. Ważne są dla mnie odrębne i swoiście osobliwe przemyślenia czy działania...
Przeżyłam drugą sesję na studiach. Na jedenaście przedmiotów mam same piątki! Oprócz dwóch przedmiotów, z których są czwóreczki. Mimo to jestem zadowolona. Skupiłam się na nauce i to dało wymierne efekty, których nawet się nie spodziewałam. Pochłonął mnie edukacyjny wir, jak to zwykle bywa podczas intensywnego okresu wszelkich egzaminów. Oby mój zapał nie minął w najbliższych latach edukacji. Dalej wierzę, że ma to sens i że moja ciężka praca i trud włożony w przygotowania na zajęcia popłaci. Dzięki temu mam cel, jakiś głębszy sens wykraczający poza sferę wyglądu.
Chciałabym tylko przestać przeglądać swoje zdjęcia z najchudszego okresu. Przestać porównywać się z innymi ludźmi. To do niczego nie zmierza. Chciałabym móc wrzucić swoje normalne zdjęcie do Internetu, jak robi to znaczna większość moich znajomych. Gdzieś mnie do tego ciągnie. Chciałabym mieć taki wirtualny pamiętnik zdjęciowy.
Dalej bardzo mocno wierzę w podróże dookoła świata. Chciałabym zostać dziennikarką, która robi reportaże z rozmaitych zakątków świata. Tak bardzo tego pragnę. Osiągnę to, tylko muszę jeszcze znaleźć sposób.
Na początek muszę pokonać swoje demony perfekcji w kontekście zaburzeń postrzegania siebie. Walczę. Na swój sposób. Ściągam metamorfozy ludzi, jak wyglądali w dzieciństwie, a jak wyglądają teraz żeby dać do zrozumienia swojej zachwianej psychice, że nie mogę całe życie wyglądać jak dziewczynka przed okresem dojrzewania. To nie jest normalne. Mam dwadzieścia lat. Nie mogę utrzymywać bardzo niskiej wagi cały czas. Nie na tym polega życie!
Chcę zrozumieć dlaczego wciąż podtrzymuję swoje zaburzone zachowania, których jestem świadoma. Zaczęłam autoteratpię i w związku z tym wypożyczyłam książkę: „Terapia poznawczo-behawioralna i zaburzenia odżywiania“ - Christopher G. Fairburn ; tł. Magdalena Stec i zaczęłam ją czytać. Jestem pod wrażeniem, jak bardzo utożsamiam się z większością spostrzeżeń i stwierdzeń. Jak bardzo nie jest wyjątkowe moje myślenie i postrzeganie świata w sferze ed. (Piszę jak paralita, ale chcę naturalnie przekazać to co czuję bez zbytniego udoskonalania swoich spontanicznych myśli)
Czas, który przepełniony jest pustą przestrzenią niczym niezaplanowaną jest dla mnie zabójczy. To wtedy budzą się moje demony. Uaktualniają i pochłaniają mnie bez reszty. Nie dam się. Pomagam mojemu zdrowemu rozsądkowi w niewkroczenie w ciemne zakamarki autodestrukcji. Przeglądam zdrowe portale i zajmuje się niekulinarnymi odsłonami moich zainteresowań. Przynajmniej się staram. Różnie mi to wychodzi, ale jest lepiej niż gorzej. Skupiam się na pozytywach, bo tylko to trzyma mnie w ryzach. Poza tym pokrzepiający jest fakt, że wzbudzam całkiem spore zainteresowanie u płci przeciwnej. To miłe kiedy na ulicy zaczepiają Cię ludzie prawiąc komplementy czy nawet gwiżdżąc. Ostatnio nawet obcokrajowiec spytał się „cześć, mówisz po angielsku?“ Udałam, że nie, bo wydawał się podejrzany i nie w moim typie.. Nadal czekam na mój ideał :D Jeszcze mam czas, nic na siłę. Nie jestem na tyle zdesperowana żeby brać co się nawinie. Znam swoją wartość, a co! Mam pozytywne nastawianie. Nie każdy znajduje swoją drugą połowę w liceum czy nawet wcześniej. Nie załamuję się i prę do przodu! Jestem silną osobistością. Zawsze tak było i będzie!
„Nietzsche mawiał, że kto walczy z demonami, musi uważać, aby nie stać się jednym z nich. Jak walczę? Skutecznie. Zabijam je pięknem świata, zakładam im kajdanki od razu bez bawienia się w chowanego. Moje demony chowają się widząc ciepło, miłość, czując wsparcie dawane przez moich bliskich. Za to rosną w siłę widząc, że się poddaję, że pozwalam im przejąć kontrolę nad swoim nastrojem. Żywią się samotnością, bólem, łzami, bezradnością, kłótniami, przygnębieniem i stresem. Skutecznie odcinam im dopływ powietrza pokonując swoje lęki, starając się żyć dając dobro innym.“