Zaniechałam swą wypracowywaną przez lata pasje. Swoje miejsce ukojenia, wylewu wszelkich żali, frustracji i podniet. Nie chciałam pastwić się nad swoją boleścią w nieskończoność. Mimo tego trudne, kryzysowe momenty wracają i trzymają się mocniej niż bywało. Ostatnio zauważyłam, że moja wewnętrzna autodestrukcyjna bestia co jakiś czas znajduje sobie pewną osobę w moim otoczeniu, która ma się stać kimś nakręcającym mnie na nieustanną kontrolę. W gimnazjum była to M., w liceum K., a teraz, na studiach K2 O. Nic się nie zmieniło w tej kwestii. Kilka spojrzeń, gestów, słów wymierzonych z ich strony w moim kierunku tkwią w mojej pamięci, percepcji całymi dniami. Głośno, przeraźliwie intensywnie dudnią w moich skroniach. Daj mi żyć, błagam. Było tak dobrze.
Mój zastój twórczy był spowodowany po prostu życiem, a nie ciągłym roztrząsaniem swojego uzależnienia. Często spotykałam się z ludźmi, wychodziłam, rozmawiałam, spędzałam czas. Mimo tego nadchodzi taki okres co jakiś czas, że mam ochotę zamknąć się w domu i udawac, ze nie istnieję. Dalej pragnę bliskiej osoby. Często jestem zaczepiana przez osobników płci przeciwnej, podrywana, zagadywana. Ostatnio podczas strajku górników nieopodal Placu Sejmu Śląskiego podczas wędrówki na uczelnię na zajęcia pewien nieznajomy stanął przede mną mówąc: „Z Panią bym się ożenił“. Hm, ok, sympatycznie. Szkoda tylko, że nic nigdy z tego nie wynika. Poza tym z nim i tak bym nie miała zamiaru się spotkać. Kilka miesięcy temu podobną sytuację miałam w pociągu, z tym, że „mój natrętny prześladowca“ wetknął mi do rąk karteczkę ze swoimi namiarami, prosząc (błagając wręcz) o kontakt. Otworzyłam ją, spojrzałam i rzuciłam gdzieś w kąt. Kompletnie nie mój typ. Nie będę z nikim na siłę, jeśli nie czuję „tego czegoś“. Często próbuję na szereg różnych sposobów odciągnąć swoje myślenie od ed. Rzadko mi się to udaję, ale staram się i nie tracę nadziei, bo życie mam tylko jedno, jakkolwiek naiwnie to zabrzmi. Muszę sama sprowadzać się na drogę życia, a nie egzystowania w hermetycznym świecie iluzji kontroli!