Około południa czułam nieokiełznaną złość i nienawiść. Byłam wściekła. Nie mogłam o niczym innym myśleć niż o tym czy dietetyczka Ada będzie chciała mnie zważyć w ubraniach czy tylko w bieliźnie. Ostatnio dała mi wybór, stąd te myśli. Ja wybrałam to drugie, bo chciałam realną wagę. Tym razem, wiadomo, że wszyscy będą zadowoleni (w głębi duszy wszyscy oprócz mnie) jeśli będzie jak najwięcej w górę, dlatego jeśli tym razem spyta czy chcę wejść na wagę w ubraniach czy bez bardzo bym chciała wejść w ciuchach.. ale z drugiej strony przecież podjęłam decyzję o leczeniu. Więc to by było oszustwo. Ciągle o tym myślałam.. Dlaczego nie mogę zmotywować się do zmiany myślenia.. Zastanawiałam się co jej powiem.. Czuję, że przestrzegam planu żywieniowego tylko dla mamy. Jestem wciąż taka zła, że muszę go przestrzegać.. ale jednocześnie przecież nie chcę umrzeć. Wiem, że tak niebezpieczny procent tłuszczu w organizmie jest bardzo niebezpieczny dla wszystkich organów wewnętrznych.. Mam osteoporozę! Czy to nie jest kolejny, dostatecznie dobry powód żeby zmuszać się do jedzenia?! Co się stało z moim życiem.. Czuję ciągły lęk, strach, beznadzieję.. Chciałabym być ważna i robić coś fajnego w życiu.. Myślałam nad opublikowaniem swojego pamiętnika. Najpierw na blogu, ale potem naszła mnie myśl, że może lepiej ogarnąć wydanie książki.. Z tym, że wiadomo, jest to skomplikowany, kosztowny proces, do którego dochodzi znalezienie wydawcy.
Wczoraj byłyśmy z mamą w kinie na „Blade Runner 2049”, ale oczywiście nie mogłam się na niczym innym skupić niż na tym, że dzisiaj „muszę jeść”. Rewelacyjne życie..
Wieczorem po wizycie u mojej psychodietetyczki.. Powiedziała, że nie mogła zasnąć w nocy po ostatniej wizycie z wyrzutów sumienia tzn. że powinna zadzwonić po karetkę widząc moją wagę.. ale dała mi szansę, plan żywienia.. Dzisiaj po pomiarach powiedziała że zrobiłam progres i że nie pamięta kiedy była z kogoś tak dumna. (Ważyła mnie bez ubrań. W zasadzie to było do przewidzenia..) Co więcej, miała łzy w oczach. Przez ostatni tydzień wzrosła mi procentowo tkanka mięśniowa! Powiedziała że widać efekty naszych rozmów i widać tą walkę. Bardzo jestem szczęśliwa i jednocześnie przerażona czy dam radę to utrzymać! Nie ukrywam, że bardzo się boję, ale się nie poddam..
Wieczorem po wizycie u mojej psychodietetyczki.. Powiedziała, że nie mogła zasnąć w nocy po ostatniej wizycie z wyrzutów sumienia tzn. że powinna zadzwonić po karetkę widząc moją wagę.. ale dała mi szansę, plan żywienia.. Dzisiaj po pomiarach powiedziała że zrobiłam progres i że nie pamięta kiedy była z kogoś tak dumna. (Ważyła mnie bez ubrań. W zasadzie to było do przewidzenia..) Co więcej, miała łzy w oczach. Przez ostatni tydzień wzrosła mi procentowo tkanka mięśniowa! Powiedziała że widać efekty naszych rozmów i widać tą walkę. Bardzo jestem szczęśliwa i jednocześnie przerażona czy dam radę to utrzymać! Nie ukrywam, że bardzo się boję, ale się nie poddam..