Nigdy niegasnący płomień zmian

Tak jak już wspominałam tkwię w tym od dziesięciu lat dlatego rozpoczęcie pisania o sobie to jedna wielka plątanina myśli i ciągłe "rany, to już tyle lat, jak to? Od czego by tu zacząć..?!" Pisałam od trzynastego roku życia pamiętnik, (która miał mi posłużyć za materiał na książkę o ed), potem w 2012 opisywałam "moją historię", ale ostatecznie nigdzie tego nie opublikowałam. Może bardziej skupię się na teraźniejszości. W związku z tym, że pisałam maila parę dni temu do jednej z youtuberek prowadzących kanał o wychodzeniu z anoreksji pozwól, ze go tutaj wstawię. I've had anorexia since 2007 and spent seven months in hospital in 2009 because of that.. I go back home (I don't have any professional help since that. I don't want to) and I try live again but I've ups and downs.. I've severe relapse one year ago but I'm trying to back on track, eat (mainly because of that my mother threatened me with hospitalization. Even though I have 23 years old she find out that because of my earlier long hospitalization she can do it without my permission. I don't know how it works but I won't check out..). I have no period since 2008 because of constant relapses. I don't know how much I weight right now because I don't want to know but I know it's severely underweight (I don't write numbers because I won't trigger you). Lately I started chewing and spitting out food (mainly when nobody at home..) I don't know why lately I eat "normal" only with my mum but not always. Sometimes (more than often, I try so hard) I push myself to swallow food like normal people even when she is not near me...

I've got a lots of free time because of my holiday between studies (can't find work) so my ed voice is soo loud.. I feel like I don't have support by my mum because she's struggle with depression etc.. My brother want to help me but he doesn't know how. He talk something like "Get a grip" u know.. Thanks to IG and YT recovery community I don't give up.. Thank you a lot! I don't what I would do without you, seriously but I write to you because maybe you have some tips for me what to do..


I'm afraid that It will take my life and one day this "monster in my head" completely ruin my life..


Rok temu chciałam robić coś w kierunku pracowania w "tej branży" więc napisałam do "Fundacji Zobacz. Jestem", w której tak się przedstawiłam:

"Witajcie,
Chciałabym przedstawić Wam moją koncepcją działania. Tekst jest długi, ale myślę, że wiele o mnie powie, a fajnie byłoby poznać się bliżej, prawda?
Może zacznę od tego, że od wielu lat (około dziewięciu) intensywnie pasjonuję się tematyką zaburzeń jedzenia (głównie anoreksją) i chciałabym to wykorzystać w pozytywny sposób. Nie ukrywam, że moje zainteresowanie ma związek z tym, że sama choruję od trzynastego roku życia. Radzę sobie coraz lepiej i czuję się na siłach żeby o tym pisać, ale może nie będę się zagłębiać w moją historię, bo nie to jest celem mojej wiadomości.
Czytałam i wciąż czytam wszelkie publikacje i książki na temat ED. Są to m.in wszelkiego rodzaju specjalistyczne artykuły znajdujące się na np. https://www.psychologytoday.com/ czy też inne strony, blogi z tego zakresu. [Dostępne na Youtube Tedxy, wszystkie vlogi Kati Morton (którą bardzo polecam), What Mia Did Next, Follow the Intuition, Hanne Arts, Autumn Brianne, Becky Rebekah, Gemma Sheldon, Kenzie Brenna, Laura Lejeune, Chris Henrie, Lauren Love, EDucating Shanny, Shan Larter, Cupid of Chaos, idranktheseawater, LikeKristen, Maddie Lee].
Jak widać skupiam się na tych w języku angielskim, bo te są moim zdaniem po prostu bardziej profesjonalne (i bardziej pomocne) niż kontent, który ma nam do zaoferowania polski rynek, niestety. Przeglądam także media społecznościowe, na których osoby z ED komunikują się ze sobą i pomagają na wzajem. Mam na myśli tylko te strony, na których tacy ludzie wspierają się na drodze ku wyzdrowieniu oczywiście. (Na Instagramie jest tego całe mnóstwo). Nie mam tu na myśli, broń Boże ruchów "pro-ana" i tym podobnych. Interesuje mnie droga, jaką przechodzą takie osoby podczas wychodzenia z choroby.
Fascynują mnie takie historie jak np. te opisane na letsrecover.tumblr.com (Przeczytałam całą stronę. Jest naprawdę godna polecenia) którą stworzyła wyleczona z anoreksji, aktualnie mieszkająca w Londynie - Amalie Lee - klik IG
Dziewczyna opisuje swoją drogę do wyzdrowienia z anoreksji. Jak bardzo zmieniał się jej tok myślenia, jak ważne jest wychodzenie ze swoich stref komfortu, pomimo tego, że to tak tytaniczna praca i nieustanna walka z samym sobą (a raczej z tą "drugą, zaburzoną ja"). Zarówno na wyżej wspomnianej stronie http://letsrecover.tumblr.com/ jak i na powyższym Instagramie można zaobserwować cały proces. Robi to w niesamowicie trafny sposób. Dzięki temu, że inne chore osoby podzielają moją opinię - Amaliee aktualnie pisze książkę na podstawie własnej autobiografii na ten temat. (Swoją drogą też sporo piszę i mogłabym wydać własną..) Zaimponowała mi do tego stopnia, że w ubiegłym roku napisałam do niej maila czy mogłabym przetłumaczyć tę stronę Tumblr na język polski (zależało mi głównie na kwestiach czysto psychologicznych. Wyeliminowałabym teksty koncentrujące się stricte na kaloriach i jedzeniu, bo od tego są specjaliści. Głównym celem na drodze zdrowienia jest przestanie skupiania się na tych kwestiach. Poza tym każdy przypadek jest inny i każdy choruje z innego powodu. Wiadomo, symptomy są podobne, ale nie można wszystkich stawiać na równym poziomie). Oczywiście podałabym oryginalne źródło. Osoby borykające się z problemem w Polsce, a nie znające na tyle języka angielskiego mogły z tego skorzystać tak, jak ja, ponieważ jej przemyślenia bardzo mi pomogły, (Jak niejeden psycholog!) chociaż przyznam, że byłam sceptycznie nastawiona. Amaliee zgodziła się. Okazało się, że ktoś już podjął się (chyba bez uprzedniego spytania się autorki) tego zadania na własną rękę (ostatnio robiłam research w sieci), dlatego myślę, że nie ma potrzeby powielania wielu treści. Możliwe, że zajmę się innymi anglojęzycznymi stronami. Jest w czym przebierać. Może nie tylko z dziedziny ED albo także tymi oscylującymi wokół tematyki? Zależy na co będzie zapotrzebowanie.
Kontaktowałam się z Ogólnopolskim Centrum Zaburzeń Odżywiania i pytałam o formę współpracy, ale odpisano mi, że mają stały skład specjalistów. W pełni to szanuję, dlatego pukam do innych drzwi."

Napisałam Ci to pomimo tego, że nie dopytywałaś, bo chcę żebyś wiedziała, że ja się nie poddaję, szukam pomocy w taki, a nie inny sposób chociaż jest mega trudno (sama doskonale to wiesz). Nie chcę zmarnować sobie życia, chciałabym coś zostawić po sobie. Pokazać, że wygram tą walkę. Od października idę na piąty rok studiów mgr w Katowicach na UŚ. Kierunek kultury mediów, specjalność nowe media. Pierwszy rok mieszkałam w akademiku, to był okres remisji, spędzałam czas z rówieśnikami, chodziłam po klubach, wiodłam super życie.. Wróciłam do domu, bo wolałam dojeżdżać, tak o, w sumie bez powodu. Jednak na trzecim roku znów wróciłam do akademika i.. zaliczyłam niesamowity nawrót. Potrafiłam całymi dniami chodzić po Katowicach jedząc jedno jabłko dziennie.. Wróciłam do domu na wakacje z napadami lękowymi, kołataniem serca.. (rok 2015). Poszłam do lekarza, przepisał mi leki na uspokojenie, zaczęłam się odżywiać. Starać. Postanowiłam udać się do pobliskiej Poradni Leczenia Nerwic, ale ordynatorka dowiadując się z moich hist. ze chorowałam (choruje) na anoreksje pierwsze co to zapytała o najniższą wagę (?!) a potem "to się zważymy". Co zrobiłam? Wyszłam z Poradni. Od tamtego czasu nie próbowałam się nigdzie indziej leczyć.
W lipcu odbyłam poważną rozmowę z moją mamą, z której się dowiedziałam, że ona patrząc na mnie stwierdziła, że ma dość i że „jak się nie ogarnę” to od sierpnia wysyła mnie przymusowo do szpitala, ale „nie tam do Sosnowca, tylko byle jakiego - na dożywienie”. Stwierdziła, że ma tego dość, to za długo trwa, jestem egoistką itp.. Powiedziałam jej, że ja na żadne wywiezienie do szpitala się nie zgadzam, jestem pełnoletnia itd, a ona na to, że konsultowała się z psychologiem sądowym i powiedziała, że przez to, że mam w papierach półroczny pobyt w szpitalu w Sosnowcu to ona może mnie w każdej chwili umieścić w szpitalu jeśli specjalista stwierdzi, że jest zagrożenie życia.
Byłam w sierpniu u rodziny, która „ma znajomości” i mogłaby mi załatwić pobyt na oddziale w Warszawie na Sobieskiego leczącym zaburzenia odżywiania. Dali mi telefon do ręki i kazali rozmawiać z osobą, która ma kontakty w tym szpitalu.. który pomógłby mi to ogarnąć. Ja oczywiście tego nie chciałam, ale co miałam zrobić. Ten powiedział, że popyta i do mnie zadzwoni. Zadzwonił parę dni wcześniej mówiąc, że jest wolne miejsce (!) Ja powiedziałam mamie wprost, że się nie zgadzam na dziekankę i wywózkę. Znowu się kreci wokół tego.. Nienawidzę tego, ale sama jestem sobie winna, tak? „Trzeba było jeść, tak?” (Z czasem okazało się, że i tak nie kwalifikowałabym się na tą formę pomocy, bo moje bmi jest o wieele za niskie na przyjęcie mnie na oddział.. ale o tym później. Cóż za ironia losu.. Jeden z wielu paradoksów leczenia anoreksji w Polsce..

Ok, mama na to: „W takim razie co w zamian? Wymyśl formę swojego leczenia”. Nic konkretnego jej nie odpowiedziałam.. Wczoraj byłam u kosmetyczki na oczyszczaniu twarzy to mi powiedziała, że coś mi się dzieje z wątroba i żołądkiem - to ponoć widać po cerze.. i czy mnie brzuch nie boli. Spytała o jedzenie więc jej powiedziałam, że to pewnie przez zbyt dużą ilość kawy i jedzenie surowych warzyw. Ogórki (pewnie ten ocet, który jest w tych konserwowych także dodatkowo mi podrażnia żołądek), pomidory ze skórką, marchew, kapusta itp.. Organizm się buntuje po takim odżywianiu przez tak długi czas. Muszę się ogarnąć, nie mogę tak się odżywiać, bo serio sobie wątrobę zniszczę i.. zagłodzę. Specjalnie wznowiłam swoją aktywność kulturalną i mocniej zaangażowałam się w akcje pobliskiego Teatru im.Adama Mickiewicza w Częstochowie (jestem wolontariuszką od paru lat) żeby „mieć coś” co mnie trzyma tu w Częstochowie, bo ostatnio mama i brat powiedzieli żebym im chociaż „pokazała, że coś konkretnego robię ze swoim życiem”. Dodatkowo, właśnie wróciłam z rozmowy kwalifikacyjnej z pobliskiego call center. (zgłosiłam się tak o, raczej w ramach spontanu). Osiem godzin na słuchawce, gadanie w kółko tego samego.. Jutro rozpoczęłabym szkolenie. Powiedziałam, że odezwę się dzisiaj z decyzją.. Nie chcę tego.. Ok, ale czego ja chce? Jedyne co ostatnio zaaa.. się wydarzyło to parę dni w Toruniu na Bella Skywall Festival! Pojechałam razem z mamą. Miała tam się udać z koleżanką, ale ta nagle się rozchorowała, a ona miała wykupione bilety na Polskiego Busa (jeżdżą sobie okazyjnie po Polsce, takie jej hobby. Uwielbia podróże, z resztą ja też! Kocham takie momenty. Dlatego chcę wyzdrowieć!
Napisałam to aby ukazać dynamikę i chaos panujący u osoby z zaburzeniami odżywiania. Zagalopowałam się. To zaszło za daleko. Wszystkie rozpraszacze sprawiły, że ten potwór zżerał mnie każdego dnia. Publikuję to tkwiąc w silnej potrzebie podzielenia się swoimi zapętlonymi myślami, bo moje bmi okazało się przerażająco niskie. (Nie mogę nawet siedzieć przez wystające wszędzie kości). Ponownie, pomimo tego kończę z nadzieją, że dzięki tym przeżyciom uda mi się obrócić to wszystko w szczęśliwą, wygraną walkę. Jestem w stanie tego dokonać.